niedziela, 18 sierpnia 2013

Szesnaście

Wizualnie nie kontaktował jeszcze przez kilka minut. Nadal widział przed oczami furię wymalowaną na twarzy Lukrecji, zdezorientowaną minę Dominiki i jej mienie lądujące za drzwiami, obraz po babci bliżej spotykający się z podłogą. Gdzieś tam z boku wyłapał również i drugą wyimaginowaną wersję siebie, swoje chwilowe zażenowanie i delikatnie rozbiegane spojrzenie. Do końca nie przetrawił tego, co kilkaset sekund temu miało miejsce - w którym momencie poniosła i jego, i ją chwilowa ekstaza, kiedy blondynka weszła do pokoju i zobaczyła tę obrzydliwą dla niej scenerię, dlaczego aż tak brutalnie, bez krzty łagodności - choć pewnie na nią nie zasługiwała - uświadomiła Dominice, że nie jest tu mile widziana, ona i jej nie do końca okryty przed spodenki tyłek. Jednak żalu do Śmiglewskiej nie miał. Miał go sam do siebie. Żal usprawiedliwiający szczeniacką głupotę i dawne uzależnienie.
Ciężko mu było zważać na rosnące w siłę granice prywatności. Obiecał sobie, że po numerze ze zmaterializowaniem się w damskiej toalecie nigdy w życiu nie uczyni czegoś z podobnego pokroju. I znów musiał tę obietnicę złamać. Tym razem nie dlatego, że Luki zniknęła mu na stałe z pola widzenia. Raczej ze szczerej troski, uczucia mu tak od hen wieków nieznanego. Bo jak mógł normalnie omijać jej pokoik szerokim łukiem i patrzeć jedynie na drzwi, skoro jej zachowanie nie podchodziło pod definicję normalności?
- Mogę wejść? - włożył głowę w szczelinę powstałą dzięki uchylonemu frontowi.
- Po co? - nawet nie podniosła na niego wzroku. Wymruczała to pytanie z ustami przyklejonymi do poduszki. - Nie przeproszę cię za wypieprzenie tej cizi na korytarz.
- Nie musisz. To raczej ja powinienem cię przeprosić.
Machinalnie, choć trochę niemrawo, podniosła się do pozycji siedzącej, aby mógł się przysiąść. Dopiero teraz zauważył jej spojrzenie jak przez mgłę, koślawy uśmiech i subtelne kolebanie się na boki. Bo o odorze alkoholu chyba nie trzeba wspominać?
- Piłaś? Dlaczego?
- To chyba nie twoja sprawa, prawda? - wysyczała przez zęby, mimo iż i tak nadała swej wypowiedzi pijacki ton.
- Dobrze, nie wnikam - uniósł obie ręce w geście poddania.
- A wrócisz w końcu do sedna? Nie wiem, jak długo i moja głowa, i mój żołądek wytrzymają na siedząco.
- Może się jednak położysz?
Przewidywał, że tego nie uczyni. Czuł, że zgodzenie się z jego zdaniem to dla niej jakby osobista porażka. A mimo wszystko to zrobiła. Nawet z malutkim bonusikiem. Już nie musiał ćwiczyć karku, aby na nią spojrzeć. Czerep blondynki na jego kolanach znacznie mu to ułatwił. Przynajmniej jej widok. Ze szczerym wywodem mogło być już gorzej.
- Więc?
- Przepraszam, że tak wyszło. Naprawdę tego nie chciałem, to testosteron podyktował mi warunki. Uwierz, że facet z abstynencją od przygodnego seksu, mając taką okazję, potrafi zamienić się w maniakalne zwierzę. Pewnie gdyby nie wepchnęła mi się na chama do mieszkania i mnie nie sprowokowała, nie byłoby całej sytuacji. Przepraszam. To się więcej nie powtórzy.
- Ale ja wszystko rozumiem, Łukaszu, i doskonale wiem, że moja nieobecność w domu tylko to wszystko podsyciła. Nie rozumiem tylko jednego.
- Czego?
- Kiedy nauczyłeś się przepraszać?
- Wieku temu. Zdobyłem tę umiejętność wraz z inną umiejętnością.
Nie pytał o pozwolenie. A może raczej liczył na to, że w stanie nie do końca dobrego kontaktowania ujdzie mu to płazem? Tak po prostu wziął ją w ramiona i pocałował, mimo posmaku alkoholu na jej wargach, już nie wspominając o wnętrzu jamy ustnej. Nie protestowała nawet w sytuacji, kiedy przejechał językiem po rządku jej górnych zębów. Wręcz przeciwnie. Po części się zaangażowała. Jej język błyskawicznie współgrał z jego językiem, usta tak idealnie dopasowały się do jego ust. Miał to swoje prywatne niebo. Przez chwilę. Bo ręka ześlizgująca się na pośladek musiała wszystko zepsuć, oderwać oboje od chwili przyjemności.
- Wybacz, Kadziewicz, ale ja nie jestem jak ona. Nie pozwolę drugi raz bawić się swoim kosztem przez kolejnego dwumetrowca - mruknęła z przekąsem i walnęła się na łóżko. A on aż do czasu jej cichego posapywania zastanawiał się, co miała znaczyć końcówka wypowiedzi.

- Lukrecjo, proszę cię, powiedz, że to, co usłyszałem dzisiaj od twojego lekarza, to nieprawda.
Nawet kac i otępienie nie wyrzuciły słów szefa z jej huczących myśli. Wiedziała, że wizyta w jego gabinecie nie będzie rozkoszą. Ale nie sądziła, że tak prosto z mostu dotknie jej aktualnie najczulszego punktu.
- Mam kłamać? - uśmiechnęła się cynicznie, w abstrakcyjny sposób trzymając się za nadgarstki. Nigdy nie wiadomo, kiedy straci nad dłońmi panowanie i wyrżnie byle komu w sam środek twarzy. - Tak jak kłamał mój ojciec?
- Nie powiedział ci, że choruje na Pląsawicę i bardzo prawdopodobne, że otrzymałaś ją od niego w genach?
- Najwidoczniej pominął tak ważny fakt.
- Przecież tę chorobę da się zauważyć.
- I pewnie by tak było, gdybym ojca nie widziała jedynie w wypadkach, kiedy w nocy zachciało mi się pić mleka. Tylko o tej porze w ciągu doby gościł w rodzinnym mieszkaniu.
Milczenie. Milczenie z jego strony. Intensywne przewracanie kartek, analizowanie ich treści, współczujący wzrok na jej osobie.
- Twój ojciec był nadzwyczaj spokojnym człowiekiem, nawet Pląsawica nie wstrząsnęła nim aż tak potężnie.
- A co to ma do rzeczy?
- Doskonale wiesz co, Lukrecjo. Twój charakter już wcześniej należał do grona tych cięższych, potrafiłaś znokautować współpracownika za zjedzenie jogurtu. Nie możesz pracować wśród tylu ludzi, a tym bardziej przebywać z nimi niemal dwadzieścia cztery godziny na dobę.
- Co to znaczy?
- To znaczy, że panu Kadziewiczowi trzeba będzie znaleźć nowego ochroniarza.

***
No, to zaczynamy chyba moje ulubione fragmenty.
Choć do końca się nie zbliżamy, co to, to nie.

O następnym NIE POINFORMUJĘ, laptop w naprawie.
Dodam opis na gadu w telefonie. 

25 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Kurde, ja się nie zgadzam na zmianę ochroniarza! No way! Łukasz zmienił się przy Lukrecji, zmienił się i to na dobre! Uważam, że stał się bardziej odpowiedzialny, bardziej ludzki i rozważny. Myślę też, że dzięki niej zmienił nastawienie do życia, że w końcu wydoroślał i wie, co jest dla niego dobre, a co nie. Luki, trwaj przy nim, mimo swojej choroby. Wierzę, że dasz radę! :*
      A ten pocałunek? Niby niewinny? Niby przypadkowy? Nie wydaje mi się. On był taki... subtelny i czuły... Szkoda tylko, że Kadziu nie potrafił pohamować swoich łap i już musiał je wtykać tam, gdzie nie powinien. :/
      Kolejny dwumetrowiec? Kim był ten pierwszy?

      Całuję :***
      P4Fi

      Usuń
  2. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie ten chory instynkt Łukasza... Szkoda mi tylko Lukrecji, gdy będzie musiała "zostawić" środkowego. On również chyba to przeżyje nie najlepiej, mam rację? Kurczę, kurczę. Ja tak bym chciała, żeby jednak Lukrecja była jego ochroniarzem. Bez względu na chorobę.

    OdpowiedzUsuń
  3. No i mamy totalny bałagan! Nie dość, że jest chora, to jeszcze została odsunięta od pracy. Nie chciałabym być w jej skórze i martwię się o łUKASZA, bo przy Luki zaczął być ludzki. Kadziowi chyba ta zmiana nie będzie na rękę, on chyba polubił jej obecność mimo, że tego nie okazywał!

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Ale jak to znaleźć nowego ochroniarza?! Nie, nie i jeszcze raz nie! :( W takim razie Kadziu musi zaprosić Luki do mieszkania u siebie w roli..hm. Koleżanki? Przyjaciółki? A może kobiety? Bo ten pocałunek nie był przypadkowy, oboje poczuli coś więcej. Szkoda, że Łukasz zepsuł tę magiczną chwilę przygodnym macankiem :( Mimo to, zrobiło się słodko-smutno, geniusz *_____*
      A już jego przeprosiny rozczuliły mnie totalnie. Niech ona mu w końcu powie! A, i jeszcze sprawa siatkarza. Kto to do cholery był?

      Usuń
    2. Ciągle nie możesz być pierwsza, eSiu. :P Daj szansę innym. :D :P

      Usuń
  5. Szkoda mi wszystkiego tutaj. ;(
    Szkoda mi Lukrecji z powodu choroby, szkoda mi Łukasza, że nadal rządzi nim instynkt samca, szkoda mi ich razem, z powodu przerwania domniemanego pracy Luki jako ochroniarza. Szkoda mi tego, że im nic się nie układa.
    Co z tego, że Łukasz przeprasza. Co z tego, że Luki robi się bardziej wrażliwa. Co z tego, że traktują się bardziej pokojowo i ludzko. Co z tego skoro wiem, że to za dobrze się nie skończy? Jak ja nie lubię za dużo wiedzieć czasami -_-
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda mi jej :( jak to przepraszam, znaleźć nowego ochroniarza? Przecież ta choroba no straszna, ale jednak Luki jest idealnym ochroniarzem dla Łukasza no.
    przepraszający facet? Ładnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Odpowiedzi
    1. No i się szef dowiedział :/ Ja tam uważam, że Kadziowi nie jest potrzebny nowy ochroniarz, a właściwie żaden. On już wie co jest dobre a co złe. Wpadka z ostatniego rozdziału się nie liczy, bo przecież on jest tylko facetem ;) No i oczywiście Łukasz musiał zepsuć chwilę macaniem kiedy tak po prostu ja pocałował, a już było między nimi dobrze.
      pozdrawiam ;*

      Usuń
  8. ulżyło mi, że końca nie widać :D Łukasz w tym rozdziale wydaje się jakiś dojrzalszy... Luki chyba tak łatwo nie odpuści i pan Kadziewicz nadal będzie miał swoją "ulubioną" panią ochroniarz :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Podejrzewam, że Lukrecja się na to nie zgodzi, mimo wszystko za bardzo lubi Kadzia :D
    Jejku, czemu on musiał wszystko zepsuć? Mam nadzieję, że jakoś to naprawi! :D
    Przepraszam, że tak krótko, ale nie umiem dobrać właściwych słów.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam ochotę Cię udusić za to coś Luki zgotowała, ale rozumiem fakt, iż musiałaś, a raczej chciałaś to zrobić. :)
    Łukasz, jakby dojrzalszy, choć gdzieś tam kipiący testosteron wygrywa z rozsądkiem, jak przy tym pocałunku.
    Mam nadzieję, że Luki nie odpuści szefowi i pozostanie nadal ochroniarzem Kadzia, bo inaczej przejdę się do tego szefuńcia i mu nakopie, oj nakopie! :P
    Przy małej Amelce, która zadowolona trzymała pistolet w swej rączce wymiękłam. Przesłodki i przeniebezpieczny dzieciak :P
    Buziaki! ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. No to zaczyna się dziać ;) Ale nie wydaje mi się aby Łukasz zaakceptował innego ochroniarza. No ale co teraz będzie z Lukrecją?? Przy niej Łukasz jakby trochę się zmienił, ale teraz jak jej nie będzie to czy nie wróci do dawnego życia?

    OdpowiedzUsuń
  12. Coś mi się wydaje, że Łukasz nie będzie chciał nowego ochroniarza. Będzie chciał żeby Luki została.

    OdpowiedzUsuń
  13. A więc moje zaległości związane z tym blogiem nareszcie się skończyły. Przyznam, że jestem naprawdę zaskoczona chorobą Lukrecji. Zachowaniem Kadziewicza także. Mam nadzieję, że środkowy zmądrzeje, a co za tym idzie, nie będzie więcej potrzebował ochroniarza. No cóż, z niecierpliwością czekam na nowość. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  14. O mamusiu, to ona się całuje z Kadziewiczem po pijaku chwilę po tym jak niemalże brutalnie przerwała ich stosunek by wypieprzyć kochankę za drzwi, a dzień potem ją zwalniają?!
    Po pierwsze, to naprawdę jestem w szoku, że Łukasz to wszystko przeżył i wyszedł bez szwanku, a nawet przeprosił!
    Ale jak to, nie będzie już Luki i Łukiego? :(
    Nie, nie, nie! Lukrecja to Lukrecja, musi dopiąć swego i dalej chronić Kadziewicza, no! ;)
    buźki ;*
    Zakręcona ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Buu ja nie chcę nowego ochroniarza u boku Łukasza, niech to szefowi Luki z głowy wyleci i to już. Kadziu też tego nie zniesie. Może i się ucieszy, ale jego relację z Lukrecja uległy właśnie zmianie i wydaje mi sie że nawet jeżeli ona będzie chciała zniknąć z jego świata to on jej teraz na to nie pozwoli. Kadziewicz jest za ciekawą istotą by po wyznaniu Lukrecji ot tak to zostawić, będzie dociekał, drążył aż sie dowie o jakiego dwumetrowca jej chodziło

    OdpowiedzUsuń
  16. Dominice się należało. Kadziu mnie zaskoczył. teraz Kadziu będzie myślał, co znaczyły jej słowa. (tak jak i ja)nie wiem jak przyjmie wiadomość o nowym ochroniarzu. pewnie nie będzie chciał dac jej odejść.

    OdpowiedzUsuń
  17. Uwielbiam Łukasza, uwielbiam niegrzecznego Łukasza i uwielbiam Lukrecję, która daje mu popalić na każdym kroku. a choroba Śmiglewskiej jest dla mnie kompletnym zaskoczeniem. i chyba nie wywalisz jej tak po prostu za drzwi kadziewiczowego mieszkania? bo ona i jej broń już dawno wkomponowały się w jego wystrój.

    OdpowiedzUsuń
  18. Aaale... O kurcze. Mam nadzieję, że mimo wszystko jednak Kadziewicz nie pozwoli jej odejść, niech pokaże wtedy swój upór i nie odpuści. Pieprzona choroba.

    OdpowiedzUsuń
  19. Przepraszam, że nie komentowałam nic, ale najpierw wakacjowałam u Jusi, a teraz praktyki nadmorskie. Cały czas jednak czytałam :)
    Lukrecji się sytuacja zdeczka skomplikowała. Przez kłamstwa ojca ma stracić pracę i resztę radości z życia. Nawet Łukasza ma stracić.
    Bo przywiązała się chyba trochę do niego :) Nie obiła mordy za pocałunek, wywaliła jego plastika na zbity pysk i w ogóle.
    I Kadziu chyba sam jest w szoku i wraca do dobrego wychowania powoli. Nie będzie chciał innego ochroniarza, zdecydowanie nie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń