- Wszystko w porządku? - zmaterializował się w korytarzu od razu po solidnym trzaśnięciu drzwiami ze strony Lukrecji.
- Dlaczego pytasz? Znowu włączył się w tobie troskliwy wujaszek? - warknęła, powstrzymując ręce przed wystrzeleniem ich w kierunku twarzy Łukasza.
- Wychodzisz z domu tak po prostu i w ogóle nie zważasz na to, że w tym samym czasie mógłbym roznieść pół Olsztyna w dym, że już o całkowitym milczeniu nie wspomnę.
- Jesteśmy znajomymi, abym ci się ze wszystkiego zwierzała?
- Wspólne mieszkanie cię do tego nie obliguje?
- Najwidoczniej nie. Mnie i tak tu nie będzie za kilkanaście godzin, więc nie muszę zmieniać przyzwyczajeń.
- Jak to cię, kurwa, nie będzie?!
Nie odpowiedziała. Ze wzrokiem wbitym w jego osobę wyminęła go, kierując się do swojej klitki. Jeszcze kilka kroków i by jej nie złapał. Jeszcze kilka chwil, a całe życie żyłby w nieświadomości, dlaczego z dnia na dzień odeszła.
- O tym też nie możesz mnie poinformować? - zacisnął silniej dłoń na nadgarstku blondynki. I szczerze się zdziwił, że nie zrobiła tego samego z kręgami szyjnymi jego kręgosłupa.
- Ale o czym? Nie potrzebujesz już ochroniarza. Zmieniłeś się i wierzę, że nie wrócisz na wcześniejsze tory.
- Trener by mi o tym powiedział na treningu.
- Może jeszcze nie zdążył?
- A może ty kłamiesz?
Piorunujące spojrzenie prosto w jego zielone tęczówki. Rozchylone ze wściekłości usta, szybciej pulsująca krew, wzrastające produkowanie adrenaliny. I to cholernie ciężkie powstrzymywanie swoich kończyn.
- Zarzucasz mi kłamstwo?! - dłoń wyrwana z uścisku i lądująca na jego klatce piersiowej, wywołująca jego przemieszczenie w tył. - Próbujesz mi wmówić, że cię oszukuję?!
- Lukrecjo, spokojnie - przerażenie rosnące w jego oczach. Satysfakcja z jej strony.
- W dupie mam spokój! - nie dała rady i chorobie, i sile fizycznej. Wepchnęła go na kanapę, uderzając z pięści w jamę brzuszną. Nie zważała na bolesność i możliwe uszkodzenia takiego ciosu. - Za kłamstwo również uznasz fakt, że ciężko choruję?! Markuję cię, mówiąc, że choroba jest nieuleczalna?! Finguję, kiedy ci powiem, że przez dwa lata byłam związana z drugoligowym siatkarzem, który zostawił mnie ze względu na moją pracę, uznał, że jestem zapatrzoną w siebie i swoje mięśnie wariatką, a o zerwaniu poinformował dzięki pierdoleniu jednej z miejscowych kosmetyczek?! Wciąż, kurwa, kłamię, prawda?!
Zamurowało go. Szok rósł po każdym wykrzyczanym przez nią pytaniu, kumulując się przy ostatnim. A potem przeszedł w typowe współczucie. Nie tyle po jej przeżyciach i wyrzuceniu ich z siebie z szybkością karabinu maszynowego. Raczej po widoku kilku łez spływających po jej policzkach i kopaniu wszystkiego, co tylko nasunęło się jej pod stopy. Nawet otępiały ból utemperował swą intensywność.
- Luki, przykro mi, ja o niczym nie wiedziałem...
- A skąd byś mógł?! - znów krzyk, tym razem bardziej płaczliwy. - Miałabym dzielić się swoimi problemami z byle kim, z osobą pod moją ochroną?!
- Proszę cię, uspokój się.
- Myślisz, że to takie łatwe?! - kolejny obraz lądujący na podłodze, kolejne uderzenie pięścią w ścianę. - Nie panuję nad tym, tak ciężko to pojąć?! Pląsawica Huntingtona cokolwiek ci mówi?!
- Niewiele.
- To się ciesz. Ciesz, że masz o niej niemal zerowe pojęcie. A tym bardziej ciesz się, że się z nią nie zmagasz!
- Zawsze mogę. Tyle że nie w swoim ciele.
Nie było mu łatwo. Ale chęci zawsze przezwyciężają poziom trudności. Po chwilowym tarmoszeniu się zamknął jej obie dłonie w uścisku i przyssał się do jej warg. Nie oponowała. Chciała tego. Przynajmniej tak odbierał jej niekontrolowane ruchy. I raczej wcale niewywoływane przez chorobę.
Smakował jej ciepłych i wilgotnych ust, badał strukturę wnętrza jamy ustnej, bawił się jej językiem. I to ze wzajemnością.
Nie powstrzymał jej. Nie dał rady z jej mocą przy wyrywaniu rąk z jego dłoni. Jednakże wcale się nie bał, że za kilka minut wyląduje na OIOMie. Nie musiał. Bo ona nie miała zamiaru go skrzywdzić. Wplotła palce w jego włosy. Już nawet nie przeszkadzało mu wyrywanie ich co jakiś czas wraz z cebulkami.
- Zrób to ze mną, zanim do reszty zeświruję i zrobię ci porządną krzywdę.
Nie musiała drugi raz zmuszać swoich strun głosowych do drgania i przez to wypowiedzenia tej frazy. Nie musiała powtarzać. Jemu to nie było potrzebne. Nigdy.
Rozbierał ją powoli, subtelnie pozbywając się ubrań okrywających jej ciało. Całował każdy jego skrawek, nie pomijając tych najwrażliwszych. Stymulował jej szyję i łopatki. Wytyczał palcami swoje prywatne szlaki. A potem wziął ją w swe posiadanie, rozkoszując się ciepłem i rozpychaniem jej wnętrza. Kochał ją rytmicznie, zdecydowanymi, ale nie brutalnymi ruchami, bez przerwy wpatrując się w jej rozszerzone źrenice i rozchylone od charakterystycznych jęków wargi. Nie śpieszyło mu się w sprawianiu obojgu przyjemności. Ale jej chyba tak. Bo po pierwszym spełnieniu sprzedała mu szybkiego liścia i zupełnie naga zwiała do siebie.
A on w ogóle nie żałował.
***
wybaczcie, musiałam taki fragment tu wpleść, żeby się to wszystko jako tako trzymało kupy.reszta będzie do zera ogolona z takich scen, skupię się na czymś zupełnie innym.
tęsknię za laptopkiem, bo od telefonu oczy mi parują.
jeszcze tylko jeden dzień.
nowości na Kubiaku, Żygadle i bliźniaczkach.
joł <3
OdpowiedzUsuńLuki jakby z jednej strony chciała być taka, jak dawniej, ale z drugiej szukała jakiegoś silnego ramienia, wsparcia. wiedziałam, wiedziałam, że Łukasz kiedyś dopnie swego...
OdpowiedzUsuńŁukasz dopiął swego co było do przewidzenia ;) ale nie wydaje mi się aby zrobił to tylko dla samej satysfakcji. On się jakby trochę zmienił. A Luki potrzebuje wsparcia, kogoś kto pomoże jej walczyć z chorobą. I może własnie ta osobą będzie Łukasz.
OdpowiedzUsuńO kurwa. - tak, to moja reakcja na ten rozdział. Oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu :D Tak, słowo "kurwa" w moim mniemaniu ma dużo znaczeń, pozytywne również :P
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że Luki mu to wszystko powie, a co dopiero, że się z nim prześpi?
Mimo wszystko nadal jest starą Lukrecją. Ona się nie zmieni chyba ;)
Ael zaraz, czyżby Łukasz chciał jej pomóc? Zwalczać chorobę w drugim ciele - tak, to zabrzmiało jakby obietnica.
Czekam na dalszy rozwój akcji, bo to opowiadanie ma to do siebie, że wszystko się może wydarzyć i nawet nie wiadomo kiedy :)
buźki ;*
Zakręcona ;)
"Jak to cię, kurwa, nie będzie?!" To jedno zdanie mówi mi wiele, mówi mi że jemu zależy, tego jestem juz pewna i dałabym się za to powiesić. jeżeli jest inaczej to cóż, zawisnę na jakiejś mam nadzieje suchej gałęzi która złamie się pod moim nadmiernym ciężarem. Przeczuwałam ze Łuki mu ulegnie, że dzięki seksowi będzie chciała na chwilę zapomnieć o tym że jej świat legł w gruzach i przeczuwałam ze ucieknie. Ale on ją znajdzie, nam nadzieję że znajdzie :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńto niesamowite, jak filigranowa blondynka potrafi zmienić dwumetrowego, zapatrzonego w siebie i świadomego własnej wartości faceta. jak z zasilanej testosteronem maszyny potrafi zrobić myślącego czymś więcej niż tylko fiutem człowieka. jak potrafi wzbudzić w nim taki szacunek do jej osoby, że po długim czasie niedostępności on nie rzuca się na nią jak na pierwszą lepszą dziwkę, nie wykorzystuje okazji do przelecenia jej, ale kocha się z nią.
OdpowiedzUsuńPS rany, te usunięte komentarze zostawiają po sobie jakiś ślad? przepraszam, przepraszam, przepraszam, ale zrobiłam takie błędy, że aż mi było wstyd!
Biedny Łukasz. dostało mu się. A Luki wyrzuciła z siebie, co nie co. Teraz powinno być jej łatwiej. A ten gość, co ją rzucił był nie dla niej. Nie umiał docenić tego co ma. poniekąd siatkarz dopiął swego, ale nie wiem czy ma z tego jakąkolwiek satysfakcję. Niby przestała mu się opierać, ale wolałby żeby stało się tow innych okolicznościach. Tak mi się wydaje. Zszokował się tym, że jej nie będzie. Przyzwyczaił się do niej.
OdpowiedzUsuńNajbardziej mnie urzekło to, ze po prostu ją kochał. Kochał się z nią. Nie pieprzył, nie zerżnął tylko kochał. A ona chyba się przeraziła tym co się stało i uciekła.
iśka
Hm.
OdpowiedzUsuńLukrecja jest co najmniej nieprzewidywalna.
O Boże, to już koniec?!
UsuńW sensie, że już nie ma nic więcej?
Eh, to jest najgorsze w zaległościach, że w pewnym momencie kończy się zapas opublikowanych postów, eh.
Wypadło tak, że komentuje tu. Przepraszam, za braki mojej nieobecności, ale nie ja odpowiadam za usterki w moim laptopie. Na szczęście może koło środy do mnie powróci. Jak to mówią nieszczęścia chodzą parami, to na dodatek skonczył mi się limit. Zaległości nadrabiam teraz, lecz skomentuje przy następnych rozdziałach. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAle mi się zrobiło szkoda Kadzia, widać, że zakochany, a tak cierpi. Lukrecja zresztą też go lubi, a wmawia sobie inaczej. Nieładnie :>
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będzie z nim i jakimś cudem przeżyje, będą mieli cudownie życie i w ogóle? Ładnie proszę :)
Z każdym rozdziałem coraz bardziej żal mi Luki! Ona jest taka biedna mimo swojej siły. Łukasz dostał pucówę, potem zadośćuczynienie, a potem znowu lanie! On się chyba zmienił ale to tylko dzięki Luki i jka ona zniknie, to z tego nie wyniknbie nic dobrego!
OdpowiedzUsuńNo i nareszcie stało się. Oboje nie wytrzymali, pragnęli czułości i bliskości, co przerodziło się w piękną scenę. Szkoda że Luki zwiała po pierwszym orgaźmie, bo Kadziu z pewnością mógłby dać jej więcej :(
OdpowiedzUsuńJa się wciąż zastanawiam jak będzie wyglądać ich dalsze egzystowanie- Luki się wyprowadzi, czy zostanie? Łukasz ją przygarnie, czy zaprosi do wspólnego mieszkania?
Oni są tacy cudowni razem, no. *.* Nie chcę żeby to się zminiło. Ale pewnie tak będzie. Caro, dawaj szybko natępny rozdział, please!
Całuję Parówciu :*
nadrobiłam. no to się podziało. o jezu współczuje Lukrecji, biedna musiała się sama z tym wszystkim zmagać. tym bardziej nie dziwie się jej wstrętu do mężczyzn.
OdpowiedzUsuńoj, Luki wyrzuciła z siebie co jej leżało na sercu, a Łukasz się pewnie tego nie spodziewał, a przynajmniej takiej smutnej przeszłości swojej pani ochroniarz.
OdpowiedzUsuńciekawe co teraz będzie z Luki. chyba nie będzie dalej mieszkała z siatkarzem. a może Łukasz jej nie pozwoli na opuszczenie mieszkania i będzie chciał z nią zostać pomimo choroby?
kurczę, ciekawa jestem, co będzie dalej. :)
Lukrecja w końcu postanowiła wyrzucić z siebie to wszystko. Nie tylko Lukasz był w szoku po usłyszeniu tego wszystkiego, bo ja też.
OdpowiedzUsuńNie wiem jak to będzie dalej. Luki może być teraz niebezpieczna przez tę chorobę.. I ciekawe co zrobi Kadziu. Będzie chciał ją zatrzymać i się zająć, pomimo choroby? Oby tak, tylko ciekawe czy ona by się zgodziła.
Szkoda, że już takich scen nie będzie, bo ja je bardzo lubię ^^ Tym bardziej, że czekałam i czekałam aż Luki z Łukim pójdą do łóżka ;p
Pozdrawiam :**
No i w końcu się stało. Oboje pragnęli bliskości i czułości. Mieli chwilę zapomnienia, a właściwie Lukrecja, która dość szybko zwiała sprzedając mu liścia. Łukaszowi na niej zależy co dał w tym rozdziale nie raz jej do zrozumienia, a Lu boi się, że będzie tak samo jak z tym jej poprzednim partnerem siatkarzem. Boi się też swojej choroby i co się będzie z nią działo. Nie chce żeby ktokolwiek na to patrzył. Lecz powinna dać się zbliżyć do siebie, bo w chwilach choroby warto mieć kogoś przy sobie, kto kocha i pomaga bezinteresownie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;*
Może powinna mu zaufać. Moim zdaniem się zmienil i warto dać mu szansę. Kim był drugoligowy siatkarz? Mam nadzieję, że się dowiemy :)
OdpowiedzUsuńO Em Dżi!
OdpowiedzUsuńJuż teraz znamy przeszłość Luc, ale wiemy też to, że oni nie są sobie obojętni. Zwłaszcza tekst Łukasza o tym zmaganiu się z chorobą, tyle, że nie we własnym ciele.
Szkoda tylko, że Lukrecja nie panuje nad sobą i swoimi zachowaniami. Boi się także ufać mężczyznom, a zwłaszcza siatkarzom, przez te przykre wydarzenie z przeszłości.
Czuję, a nawet wiem, że Łukasz będzie walczył z jej uporczywym charakterem i ukruszy mur, jaki sobie wyhodowała w sercu.
Matko, co ja piszę?! Idę spać, bo mózg mi paruję -.-
Wybacz za bezsensowny wywód, ściskam Cię mocno, Szwagierka ♥
Nie ma to jak po takim zbliżeniu dostać w twarz;) ale Kadziu twardy zawodnik i nie wierzę, że się podda:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
Cieszę się, że Kadziewicz chociaż trochę sporządniał. Chociaż przypuszczam, że myśli w jego głowie pozostaną raczej te same. Zastanawia mnie też, jak potoczą się dalej losy Lukrecji i czy będzie jako tako starała się żyć ze swoją chorobą. Z niecierpliwością czekam na kolejne odcinki na tym blogu. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCóż za zmiany! Miło, że mu powiedziała, ale nie sądzę, żeby była w stanie mu zaufać tak, jak powinna.
OdpowiedzUsuńpiękny blog i świetne posty <3
OdpowiedzUsuńagrestaco6.blogspot.com
Zawsze jak tylko czytam, to sama nie wiem, kiedy dochodzę do ostatniego zdania.Bardzo miło się czyta. Uwielbiam Twoją twórczość. To nie jest pierwsze opowiadanie, które czytam. Ale każde kolejne jest lepsze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na początek mojej przygody:
http://tworczoscznadzieja.blogspot.com
Kiedy następny epizod wpis???
OdpowiedzUsuńJest szansa ze coś sie tu jeszcze pojawi? Bardzo bym sie ucieszyła c:
OdpowiedzUsuńwłaśnie czy ten blog, ta opowieść już przepadała na zawsze?!:(
OdpowiedzUsuńJak zwykle genialny !! ;*
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie ;)
perfect-life-through-my-eyes.blogspot.com
Witam :) zachęcam do czytania i komentowania bloga o siatkarzach a w szczególności o... .!
OdpowiedzUsuń→→→ http://only-love-can-make-us-happy.blogspot.com/ ←←←
w miarę możliwości proszę o promocję ^_^
dziękuję i przepraszam za spam ;]
Zapraszam ♥
OdpowiedzUsuńhttp://wczoraj-umarlam.blogspot.com/
Zajrzalam tu dopiero dzisiaj swietny jest ten blog szkoda ze nie pojawilo sie tu nic juz od dluzszego czasu ale bede wiernie czekac pozdrawiam goraco
OdpowiedzUsuń