- No, Kadziu - Ferens zatarł z intensywnością ręce, chichocząc we wpadający w psychiczny sposób pod nosem. - Ile masz w kieszeni?
- O czym ty mówisz, do cholery?!
- Już nie zgrywaj takiej cnotki. Zbieraj dupę, idziemy pić!
- Chyba sobie żartujesz. Nigdzie nie idę. Muszę znaleźć Lukrecję.
- To chyba ty w tym momencie żartujesz. Wiecznie chcesz się jej pozbyć, wiecznie pieprzysz, że uprzykrza ci życie. Masz okazję się wyszaleć i akurat w tym momencie odezwał się w tobie dobrotliwy człowiek?
- Bo gorszego momentu być nie mogło.
- Gorszego? Wsiąknęła jak kamfora, a ty uważasz to za tragedię? Dobrze się czujesz?
- Ja - wyśmienicie. Co do Luki - nie mam pewności.
- Panikujesz. Może okresu dostała i skoczyła do sklepu po tampony czy coś w ten deseń.
- Okres to ty zaraz możesz dostać - Kadziewicz zacisnął dłonie w pięści, aż knykcie wyraźnie mu się zabieliły. Nie znosił takich tłumaczeń, w dodatku najprawdopodobniej mających gówno do rzeczywistości. Przecież widział higieniczne odpady w swoim koszu na śmieci przeszło tydzień temu, niemożliwe, aby tak po prostu miesiączka dopadła ją ponownie tak szybko.
- Zwiewałeś z biologii? Jestem facetem, debilu - prychnął Wojtek, wydymając dolną wargę do przodu.
- Kto powiedział, że dostaniesz w tych dolnych strefach? Przypierdolę ci w nos i wyjdzie na to samo - trzy dni krwawienia nie do powstrzymania.
Wyciągał dłoń w kierunku klamki po raz dziewiąty i po raz dziewiąty ją cofał. Bił się z myślami, bił się z argumentami. Wiedział, że nie powinien, wiedział, że gdyby ktoś go na tym przyłapał, wyszedłby na niemoralnego faceta, w najgorszym wypadku nawet siatkarskiego zboczeńca. Ale wiedział również, że jeśli coś jej się stało, jeśli jest w tej łazience bez pomocnej dłoni, będzie sobie wypominał swoją cnotliwość do końca życia. Tak, on, Łukasz Kadziewicz, poważnie zaczął zastanawiać się nad konsekwencjami swoich wyborów.
Zaklął siarczyście pod nosem, wziął kilka głębokich oddechów i wtargnął do damskiej toalety. Poczuł, jak cały ciężar na sumieniu się z niego ulatnia, jak mózg uwalnia się od przytłaczających myśli. Poczuł się po części wręcz fenomenalnie, kiedy zobaczył blondynkę plecami opierającą się o drzwi jednej z kabin. Jednak fenomenalność z każdym krokiem zmieniała się w coraz większy niepokój. Nie tryskała energią jak zwykle, nie uśmiechała się złośliwie jak zwykle, nic nie robiła jak zwykle. Ręce jej drżały, oczy wraz z powiekami wyglądały jak po nagłym przebudzeniu. Otępiała?
- Lukrecja? - dopiero teraz zwróciła całą swoją uwagę na jego postać, dopiero teraz uśmiechnęła się delikatnie, w zupełnie inny sposób niż zawsze.
- Łukasz? - podniosła się tak niemrawo, że aż miał ochotę podtrzymać jej łokcie. - Co tu robisz? To damska toaleta.
- Martwiłem się - sam nie wiedział, dlaczego tak powiedział. Może dlatego, że to była prawda? - Zwykle jesteś wszędzie w moim otoczeniu, a teraz tak po prostu cię nie było. W porządku?
- Słabo się poczułam, nic wielkiego, po prostu jestem ostatnio nieco zmęczona - kłamała. Przecież miał świadomość, że odpoczywała tyle, ile należy, że nie kusiła po nocach. - Mogę cię o coś poprosić?
- W tym momencie o wszystko.
- Nie zrobisz nic głupiego i nie pójdziesz się nawalić? Muszę wrócić do mieszkania i się trochę zdrzemnąć.
W normalnym przypadku zrobiłby to. Zrobiłby to na złość kobiecie, aby w następstwie dostać po łbie i spać na brzuchu z bonusowo obitą kością ogonową. Tyle że to nie był normalny przypadek. To było coś dziwnego, dla niego niespotykanego, przynajmniej ze strony blondynki.
- Obiecuję, że nie będziesz musiała mnie ponownie wyciągać z jakiegoś baru siłą. Odwiozę cię.
- Nie, zostajesz i trenujesz dalej.
- Nie puszczę cię na piechotę w takim stanie.
- A ja nie pozwolę na zawalanie treningu. Dotrę do domu.
- Przestań, to żaden wysiłek, zaraz wrócę tu z powrotem - chwycił ją za nadgarstek. Nie przypuszczał, że to będzie tak nieprzyjemne, nie przypuszczał, że uwolni się błyskawicznie, pogniecie mu koszulkę, trzaśnie z pięści w jego łuk brwiowy i z całej siły wepchnie na umywalki. Nigdy by tego nie przypuszczał. Przecież to była pokojowa sytuacja, nikt się nie upił, nikt nikogo nie przeleciał.
- Dam sobie radę, rozumiesz?! - nie przeprosiła, nie zapytała o jego stan. Krzyknęła i wybiegła, wpadając po drodze na te cholerne kartony umiejscowione w korytarzach.
A on jeszcze intensywniej, tak jak intensywnie płynęła krew po jego policzku, zaczął się zastanawiać, kogo tak naprawdę ma pod swoim dachem.
Miała iść do mieszkania, położyć się i gdybać, co z jej zdrowiem, zwykle trzymającym się na wspaniałym poziomie. Miała. Zamiast tego, jakby machinalnie, skierowała się do kliniki zaprzyjaźnionej z jej firmą ochroniarską. Nie musiała czekać w żadnych kolejkach tak jak większość statystycznych Polaków. Błyskawicznie zrobili jej rozmaite badania, poczynając od krwi, a kończąc na TK i MRI. Kończąc na tych najważniejszych, natychmiastowo stawiając diagnozę.
- Wiedziałaś, że twój ojciec miał mutację genu HTT? - zaprzyjaźniony z jej rodziną lekarz spoglądał na kobietę z wyraźnym współczuciem w szarych oczach.
- Nie wiedziałam, nie mówił takich rzeczy, przynajmniej mi.
- Nie powiedział, że jest chory?
- Najwidoczniej pominął ten fakt. I tak całymi dniami siedział w pracy.
- Zataił przed tobą prawdę, Lukrecjo.
- To znaczy? - denerwowała się. Cholernie. Chyba jeszcze bardziej niż przed maturą, niż przed pierwszym pójściem do szkoły.
- Cierpiał na chorobę genetyczną, którą w genach przekazał tobie. Masz Pląsawicę Huntingtona.
***
pierdolenie o Szopenie.te, które znają się na medycynie, pewnie się zbuntują, bo ta choroba nie występuje wśród ludzi w wieku Lukrecji, no ale żadna inna mi nie pasowała do dalszego przebiegu akcji.
bo wiecie, ja nie lubię słodkich opowiadań, tak jak i szczęśliwych zakończeń. :)
byłby ktoś tak dobry i zabrał moje sąsiadki z dołu?
libacje z fast foodami jeszcze wytrzymam, ale jęków w środku nocy już nie.
Skowrońska, Skowrońska, Skowrońska ♥
<3
OdpowiedzUsuńMiałam o tym na biologii więc wujek Google med mnie odpoczął.
UsuńA teraz radzę Ci uciekać. Czemu robisz to Luki? Teraz mi będzie jej bardzo szkoda i w ogóle. Łukasz się chyba zmienił, jeśli nie będzie nic wyrabiać. Mam nadzieję, że na lepsze :)
Wujek Gugiel mi powiedział o co chodzi. No to już wiem, ze happy endu nie będzie, bo to nieuleczalna choroba! Jest jednak jedn pozytyw tego wszystkiego. Łukasz pokazał ludzką twarz i martwił się o Luki! Może jeszcze b,ędą z niego ludzie!
OdpowiedzUsuńklepię :D
OdpowiedzUsuńO nie. Spodziewałabym się wszystkiego ale nie starej wariatki Pląsi :o Jak sobie przypomnę Trzynastkę z Hałsa i jej mamuśkę to czarno mi się robi przed oczami. Kuźwa, jak ona będzie mogła wykonywać swój zawód? Cóż, jeśli choroba postąpi ekspresowo, to chyba będzie zmuszona iść na rentę czy coś w ten deseń. Oby nie. Oby to były tylko objawy przemęczenia a nie już działającej choroby.
UsuńŁukasz pokazał dzisiaj jakieś ludzkie oblicze, zadziwiająco zmieniając nastawienie zarówno do Pani Ochroniarz, jak i całego świata. Teraz musi się zająć Luki i podtrzymać ją na duchu, o ile wyjawi mu swój sekret. Bo przecież w jakimś stopniu zbliżyli się do siebie, więc na pewno będzie ją wypytywał o badania.
Kooorde, Caro. Ależeś walnęła z grubej rury :(
Może macie tam strop za cienki i wszystko przebija? Kup sobie zatyczki lepiej bo mi się tam jeszcze nie wyśpisz <3
Całuję, S. :*
Podobnie jak Czytelniczka musiałam posilić się Wujkiem Google bo inaczej ta cała nazwa nic mi nie mówiła, choć wiedziałam ze wesoło nie będzie, sam pierwszy człon nazwy choroby mi powiedział. Choroba genetyczna, choroba nieuleczalna, nawet nie potrafię ogarnąć co czuła Luki w tej chwili, co ja bym czuła gdybym stanęła przed takim wyrokiem. Łukasz w końcu zachował sie jak facet a nie jak ciągły imprezowicz. Jego chęć pomocy Lukrecji zaimponowała mi, mogło by u niego już tak zostać
OdpowiedzUsuńZaskoczyla mnie reakcja Łukasza pozytywnie oczywiście, bo kto by pomyślał, że będzie się tak martwił, kiedy Lukrecji nie będzie gdzieś obok. Natomiast ta choroba jest straszna ( wikipedia pomogła). Jedyna nadzieja to cud, ale na to nie licze.
OdpowiedzUsuńklepnę sobie chociaż podium już nie ma dawno ;)
OdpowiedzUsuńNo proszę w Łukaszu obudziły się ludzkie odruchy chyba już na dobre skoro przejął się tym, że nie ma Lukrecji nigdzie w pobliżu i mało co nie uszkodził Feresnsa za to, że mu proponował wypadki na miasto z używkami.
UsuńLukrecja nie ma szczęścia. Dopadła ją okropna choroba przez co pewnie za niedługo nie będzie mogła wykonywać swojego zawodu :/
fajne masz sąsiadki :P
pozdrawiam z upalnej małopolski ;*
wiem co to za choroba i jestem totalnie zaskoczona, że dokleiłaś ją do Luki. Łukasz pierwszy raz zachował się pokojowo w stosunku do niej, a i tak oberwał :).
OdpowiedzUsuńNiewiarygodne ale prawdziwe...Łukasz pokazał, że mimo wszystko nie jest aż tak skończonym dupkiem na jakiego wygląda. Niestety czuję, że ta choroba wszystko popsuje:-/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
niedostepni-dla-siebie.blogspof.com
zbieram szczękę z podłogi O_____________________o aż musiałam poprosić wujka Google o pomoc. biedna Luki :( ale Łukasz mnie zaskoczył. co go tak odmieniło?? czyżby miał jakieś ludzkie odruchy?? ale nie uśmiercisz jej, prawda??
OdpowiedzUsuńWszystko układało się tak, jakby miało być szczęśliwie, ale tak nie będzie... Choroba... Kurcze no będzie nieszczęśliwie. Ale ja i tak w głowie będę mieć swoje zakończenie, ale przecież to się jeszcze nie kończy :)
OdpowiedzUsuńŁukasz mnie strasznie zadziwił. Nie będę tutaj się rozwodzić nad tym jaki to on cudowny, kochany i cud, miód, orzeszki... Powiem tylko to, że on się zmienia pod jej wpływem i to na lepsze :D
Buźki z Polski :*
klepnę sobie [d-u-p-c-i-ę--A-l-v-a-r-o] a co mi tam! :P :D
OdpowiedzUsuńOho! Kadziu zaczął się martwić o Lukrecję! A to nowość! Cóż, no zmienił nam się chłopina pod wpływem swojej Pani Ochroniarz i to na lepsze, co mnie bardzo cieszy. :)
UsuńBiedna Luki... Musiałaś sprowadzić na nią tę chorobę? Musiałaś? Cholerka... Niedobrze... Mam jakieś takie przeczucie, że teraz to Kadziewicz będzie się opiekował Śmiglewską. Chyba mu zaczyna na niej zależeć. :)
I oczywiście nie wiedziałam, co to za choróbsko, dopóki nie poszperałam w Guglu. I chcę tutaj rozwiać wszelkie Twe wątpliwości, co do jej występowania. :P -->
'Schorzenie objawia się bardzo późno, zazwyczaj w wieku 35-50 lat. Choroba może jednak zaatakować nieco wcześniej, przed 20. rokiem życia (postać Westphala).' ;)
Trzymam kciuki za Luki! Jak mi ją uśmiercisz, to będę Cię katować niepożądanymi gifami,o! :P
A starta kartonów skojarzyła mi się z Hanką eM. :P Panie, świeć nad jej duszą. (*)
Sąsiadki z dołu niechaj będą inspiracją do pisania korelacji! :D *.*
całuję Cię, Dzióbasku! :*
Patka-(w)Patka :P
Skowronek dziś rządziła i dzieliła na parkiecie :D To jest lider , to jest jedna z moich siatkarskich herosów. Pogrzebałam sobie w gugielu. Hmmm biedna Luki. Zebrałam szczenę z podłogi z zaskoczenia. Czy ja nie mówiłam że Kadziu to człowiek? Zły co prawda ale jakieś tam ludzkie uczucia ma :D Ujawniły się w niezłym momencie ;) A co do sąsiadek? Rzuć im jakimś metalem na cały regulator czy coś, albo innym techenkiem. Zamkną się.
OdpowiedzUsuńZeś mnie zabiła. I chorobą luki i Kadziewiczem, który się o nią martwi o.o
OdpowiedzUsuńAle że przepraszam co takiego? Jest za gorąco na przyswajanie tak trudnych nazw, litości! Ale ciekawość mnie zżera od środka i zaraz przestudiuję połowę Wikipedii. Tak, ja, Zakręcona wpadnę w środku moich szkolnych wakacji do ukochanej cioci Wikipedii jak to robię zawsze przy wszystkich pracach pisemnych w szkole :D Ja znajdę wszystko i będę mądra.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Łukasza. Ma dość kobiety, która jednym słowem go torturuje i jeszcze się nią przejmuje! Czyżby jakieś oznaki człowieczeństwa? A i tak wszystko wyszło jak zawsze. Od początku wiedziałam, że jak Łukasz naciśnie klamkę toalety to prędzej czy później oberwie ;p
Buźki ;*
Zakręcona ;)
Ta choroba przypomniała mi najgorszy przedmiot, jaki miałam w II klasie liceum. Chociaż nie, przedmiot sam w sobie był może spoko, bo chciałam się nawet pokusić o zdawanie go na maturze, ale pani od tego przedmiotu mnie przerażała i stąd moja niechęć. No nic, nie o mnie tu mowa.
OdpowiedzUsuńŁukasz w końcu chciał przemówić ludzkim głosem, a dostał za to po głowie. Nie dziwię się w sumie Lukrecji, że tak zareagowała na swoją słabszą dyspozycję. Ona, nigdy od nikogo nie zależna i zawsze stająca na wysokości zadania, miała ze sobą problem. Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału i jej reakcji na to, że jest chora. Nie podejmuje się teraz pisania nazwy tej choroby, ale coś nie o coś o niej wiem z racji nauki biologii i jej współczuję.
Pozdrawiam ;***
Że co?!
OdpowiedzUsuńNie gadaj, że ona jest chora na to gówno.
Kurde mi tu się już mordka ciecha, że Łukasz zmądrzał, że martwi się o Luki, a tu najpierw jego dobroć wynagrodzona napadem Lukrecji i potem wiadomość o jej chorobie.
Kurczaki, nie dzieje się tu fajnie. A może polubiłabyś jednak szczęśliwe zakończenia, chociaż w tym przypadku? :*
Pozdrawiam ;**
Ojej, biedna Luki...
OdpowiedzUsuńNie wiem co z Łukaszem, przecież to do niego nie podobne, a ludzie się nie zmieniają :D
Oby to się jakoś wszystko dobrze rozwiązało, no proszę :<
Nie mogłaś innej choroby znaleźć??? Naprawdę nie było nic innego? Rozumiem, że nie lubisz szczęśliwych zakończeń, ale żeby tak...
OdpowiedzUsuńHm, czy to jest ta choroba na którą chorowała Trzynastka w Dr House? Tak mi się wydaje. A jak nie, to na pewno się przewinęła w tym serialu.
OdpowiedzUsuń