poniedziałek, 22 lipca 2013

Dwanaście

Brakowało jej potężnej dawki kofeiny? Brakowało jej choć kilku łyków jednego ze słodkich napojów energetycznych? Brakowało jej kilku godzin snu? Sama nie wiedziała. Nie wiedziała, dlaczego po zabawie w chowanego z Łukaszem i Amelką poczuła się, jakby wycięto z jej głowy wypoczynek z całego minionego tygodnia. Przecież miała kondycję, przecież szukanie dwóch istot, w tym jednej przesadnie wyrośniętej, nie mogło jej tak wykończyć. Więc dlaczego oczy kleiły się Lukrecji jak środkowy do napalonych małolat, dlaczego nogi robiły się miękkie, o identycznej budowie co wata? A może to ten cwaniak dosypał jej jakiegoś syfu do wcześniej zaproponowanej herbatki?
Zignorowała cały otaczający ją świat. Zmęczenie tak cholernie dawało się we znaki, że dolne kończyny automatycznie skierowały jej ciało na najbliższą kanapę. Wiedziała, że nie powinna spać, kiedy Kadziewicz jest w pełni sił, kiedy w każdej chwili może zrobić jakąkolwiek głupotę, która odbije się piętnem na obojgu. Ale co to za kobieta bez jakiejkolwiek słabości? Czy ktoś taki w ogóle istnieje?

- Tatku? - usłyszał szybki tupocik małych stópek, aby po chwili ujrzeć zarumienioną twarz swojej jedynej latorośli. - Chcesz zobaczyć, co mam?
Odwrócił się, chyba nieco zbyt gwałtownie, gdyż Amelka odskoczyła o kilka kroków, nadal z niewinnym uśmiechem na ustach.
- No pokaż, co zwinęłaś.
Jego oczy machinalnie przybrały o kilka większych rozmiarów, prawdopodobnie swoją wielkością pobiły nawet spodki od filiżanek. Serce przyśpieszyło swoją pracę, krew przepływała w błyskawicznym tempie, wprawiając skórę w zarumienienie. Pomyśleć, że to wszystko za sprawą niedużego, metalowego przedmiotu. Przedmiotu o zabójczych możliwościach.
- Skąd to wzięłaś?! - poczuł, jak zatrząsł mu się głos.
- Luki miała w spodniach, a skoro śpi, to pewnie będzie ją uwierał, dlatego to wyjęłam.
Trudno mu było uwierzyć, że w tym momencie nie zbierał maleńkiego ciałka swojej córki ze ściany. Pozwoliła się dotknąć, nawet przez sen? W ogóle nie zareagowała? Jakiś paradoks?
- Odłóż to na miejsce, zanim dojdzie do tragedii! - nawet apodyktyczny ton nie poskutkował.
- Jakiej tragedii, tatuś? Przecież to zabawka, moi koledzy z przedszkola bawią się takimi pistoletami. Wystarczy tylko tu nacisnąć...
Gdyby chciał, tak czy siak nie zdążyłby podnieść ręki, nie zdążyłby powstrzymać szatynki. Pamiętał, że usłyszał huk i coś twardego spadającego tuż przed jego ogromnymi stopami. Coś, co okazało się lampą kuchenną.
Nie wiedział, jak może zareagować córka. Normalne dziecko zapewne płakałoby jak bóbr, rzuciło to cholerstwo w kąt i wpadło w ramiona najbliższej osoby. Ale nie ona. Ona wybuchnęła słodkim śmiechem, oglądając z podziwem morderczą maszynę.
- Amelia, oddaj to. Natychmiast.
- Dlaczego? Tatku, to takie fajne, koledzy nie mieli aż takich atrakcji. Ciekawe, czy szyba wytrzyma.
- Nawet nie próbuj.
Spróbowała. Dwa razy. A on sam nie wiedział, czy spodziewać się prędzej policji, czy ataku wściekłej Lukrecji, wiercącej się zażyle na kanapie.
Śmiała się jak opętana, przekładając broń z jednej rączki do drugiej. Mogłaby wpaść na pomysł, aby sprawdzić wytrzymałość tatusia. Może chciała? Na całe szczęście nie zdążyła. Na całe szczęście wegetował w tym mieszkaniu ktoś, kto w razie niebezpieczeństwa potrafił zachować zimną głowę. I całe szczęście, że była to ta niewysoka blondynka o ciemnych oczach, w tym momencie ciskających gromy.
- Luki, kupisz mi taki na urodziny? - zaćwierkała dziewczynka, mimo iż nie posiadała już swojego źródła przyjemności w dłoniach.
- Pewnie, tyle że w wersji kolorystycznej i z piankami zamiast kulek - odłożyła niebezpieczny sprzęt na swoje stałe miejsce, tym razem go zabezpieczając. - Ami, zostawisz nas samych?
Nic nie odpowiedziała. Wymaszerowała z kuchennego pomieszczenia jak rasowy żołnierz, bezustannie chichocząc.
- Mogę ci zadać jedno pytanie?
- A będzie po nim bolało?
- To się jeszcze okaże.
- Pytaj.
- Jesteś pierdolnięty czy całkowicie nieodpowiedzialny?
- Ja ci go nie zabrałem.
- Córce nawet nie próbowałeś.
- Próbowałem, ale nic nie było w stanie przemówić jej do rozsądku.
- Istnieje coś takiego jak siła, wiesz?
- Przecież nie potraktuje jej jak zabawkę i nie wyrwę czegokolwiek całą mocą.
- Wymruczę ci to melodyjnie na twoim pogrzebie, jeśliby zdarzył się taki drugi raz.
- To może pilnuj tej swojej broni?
- To może pilnuj tej swojej córki?
- Złośliwość?
- Nie, przestroga na przyszłość. Chyba że chcesz skończyć jak szyba kuchenna.
- Na chodniku?
- Powiedziałabym, że raczej w kawałkach - uśmiechnęła się ze sztucznością.
- Przecież pistolet nie rozrywa ciała.
- On - nie. Ja - owszem.
- Bieliznę też rozrywasz? - nie umiał się powstrzymać. Żadna sytuacja nie była przeszkodą do wypowiadania dwuznacznych fraz.
- Pewnie, a najchętniej z zawartością.

***

klejone na siłę, nie odpowiadam za głupotę w tej części.
czas się zabrać za sedno tego opowiadania.
tyle że tak cholernie mi się nie chcę.

pogubiłam się trochę w tym publikowaniu, powinno być wczoraj, przepraszam. 
dodaję po raz ostatni, następnym razem już widzicie się z właścicielką:)
tośka.

19 komentarzy:

  1. Luki nie powinna mieć pretensji do Łukasza, tylko do samej siebie. Broni trzeba pilnować jak oka w głowie, dziecko mogło zrobić krzywdę sobie lub innym osobom nie będąc świadomą swoich czynów. Dopiero byłaby krwawa jatka!

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko, Amelka... Ją to bawiło! Właśnie odetchnęłam na myśl, że nie chciała strzelać do ojca. Prawie tu zeszłam na zawał.
    Tak, Luki teraz już zdecydowanie nie zaśnie w ciągu dnia i nie z odbezpieczoną bronią. A tatuś niech wytłumaczy, że to nie zabawka.
    Kadziewicz ciągle chętnie by zobaczył Lukrecję w swojej sypialni.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Mała gangsterka sie dorwała i nie chciała puścić zabawki z rączek ;) oj źle by było bez Kadzia na świecie...

    OdpowiedzUsuń
  4. Mała gangsterka sie dorwała i nie chciała puścić zabawki z rączek ;) oj źle by było bez Kadzia na świecie...

    OdpowiedzUsuń
  5. XD ma dziecko pomysły. I to całkiem oryginalne . Boję się pomyśleć co by się stało gdyby spróbowała sprawdzić wytrzymałość taty na kule xD dobrze, że Luki ma głowę na karku

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj mała Amelia ma pomysły na zabawę. I gdyby w porę Lukrecja się nie zjawiła to nie wiadomo co tej małej przyszło by jeszcze do głowy. No cóż dzieci są bardzo pomysłowe i bawią się czasami wszystkim czym popadnie, nawet bardzo nieodpowiednimi rzeczami. Sama myśl o tym, ze Amelia bawiła się bronią wywołuje u mnie ciarki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mała wymiata <3
    Biedactwo z tego Kadzia... Mieszka z Luki, a teraz dziewczynka chce go zastrzelić :C
    Taaaaa, Łukasz to tylko o jednym myśli hah :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ułożyłam już sobie w głowie czarny scenariusz tego, co by było, gdyby Luki nie zjawiła się w porę przy Amelce. Mała ma nieziemskie pomysły i naprawdę aż strach pomyśleć, w co (albo w kogo!) jeszcze mogłaby wycelować. Ajj, Kadziu, byś przypilnował lepiej córkę, a nie tylko bujasz w obłokach i duchem jesteś obecny gdzieś przy panienkach! I oczywiście, środkowy nie byłby sobą, gdyby nie rzucił Lukrecji dwuznacznego tekstu! Inaczej nie nazywałby się Kadziewicz! Ale jak to mówią, kto się czubi, ten się lubi, więc spokojnie, jeszcze z nich coś będzie! :)

    ściskam mocno i całuję :*
    Patt

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam jeszcze napisać, że dziękuję Tosi za publikowanie rozdziałów podczas nieobecności Caro. :*

      Usuń
  9. Czytając to na początku miałam wrażenie, że mała strzeli do siebie o tym będą następne rozdziały, dlatego też trochę się zdziwiłam. :D
    Uwielbiam te końcowe teksty Lukrecji, ogólnie większość z dialogów Kadziewicza i Luki mnie rozśmiesza. Taka zabawna parka :D
    Pozdrawiam :>

    OdpowiedzUsuń
  10. Amelka rządzi! :D Rozwala i wymiata :D Bardziej niż Michalina z Tylko Mnie Kochaj. Dobrze że Luki zainterweniowała bo z Kadziowym ciałkiem i nie tylko mogłoby być nieciekawie. A szkoda. Tak właśnie mi się Kadziu kojarzy i tu jest genialny.
    xoxo K.

    OdpowiedzUsuń
  11. Amelka mnie w tym rozdziale przeraża jak w ostatnim stwierdziłam, że jest prze fajna. Tak sobie wyjęła broń Lukrecji i zaczęła nią wymachiwać. Jak dobrze, że nikogo nie uszkodziła, bo to byłby dramat. Łukasz w tym momencie zachował się bardzo nieodpowiedzialne. Zamiast jej go zabrać stał i patrzył więc dobrze, że osobisty Ochroniarz pojawił się, bo było by źle.

    OdpowiedzUsuń
  12. czyżby Amelce spodobała się ich prywatna prostytutka i chciała iść w ślady cioci Luki?? Boshhhh, dobrze, że Mela jednak nie wypróbowała pistoletu na tatusiu :D czekam, aż Luki ulegnie Łukaszowi...czekam...czekam.........................................................czekam.................już??

    OdpowiedzUsuń
  13. Matko Boska, Amelka to jest jakiś diabełek. Żeby tak strzelać jak popadnie. Naprawdę Łukasz miał farta, że nie padło na niego, chociażby przypadkiem. Rozmowa na końcu między tą dwójką jak każda poprzednia rozwaliła mnie na łopatki. Otwarcie gadają o tym, że kiedyś to się może skończyć w łóżku, ale Lukrecja nie daje się zmanipulować i trzyma się swoich założeń. Pytanie tylko jak długo wytrzyma ;)
    Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  14. Z Amelii wyszedł w tym rozdziale cały Łukasz, pewna siebie diabelna istotka :))Wcale mnie to nie dziwi, ba nawet nie zdziwiło mnie to nieogarnięcie w tym momencie Łukasza. Oj nie da sobie mała Am w kasze dmuchać kiedy dorośnie, spróbuje czego zechce i będzie miała co tylko zapragnie, widać to po tej zabawie z pistoletem. Dobrze że się nikomu nic nie stało.

    OdpowiedzUsuń
  15. Amelka to mały szatan dosłownie xd Chyba po tatusiu :D
    Łukasz naprawdę zachował się nieodpowiedzialnie. Przecież to się mogło tragicznie skończyć. Powinien chyba bardziej uważać na swoją córkę.
    No a Luki tak po prostu usnęła? I dała wyjąć sobie pistolet?
    Nie wieeerzę :D
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak mocny sen nie pasuje do Lukrecji. Ona wcale nie powinna spać ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. O kurde. Lukrecja śpi? :O Amelka strzela z broni? :O A Kadziewicz na to nie reaguje? :O To dziwne. Matko Boska, co by było gdyby Mała całkiem przypadkiem uszkodziła tatusia...? Ajjjj.... na przykład pozbawiała go jego męskości...? Matko z ojcem- lepiej o tym nie myśleć :D
    A Luki? Jak zwykle mistrzyni ciętej riposty <3
    Dzięki Tosia za zastępstwo w dodawaniu kolejnych rozdziałów! :*
    Pozdrawiam F. ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. Łukasz, jesteś nieodpowiedzialny !!!
    Przecież Melka mogłaby się zabić, albo Ciebie czy Luki, albo coś wam uszkodzić, a ty nic nie reagujesz. Należy ci się chyba jakieś kilka lekcji życia dawanych przez Lukrecje, no ale przecież Luki tez mogła bardziej pilnować swojej broni.
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :*

    OdpowiedzUsuń