- Wyśmienicie – wyjąkał, nawet nie podnosząc wzroku na pytającego kolegę. Nie tyle dlatego, że nie chciał. Po prostu nie miał na to siły. – Dlaczego pytasz?
- Bo wyglądasz, jakbyś dopiero co wyczołgał się spod walca, który, de facto, nie potraktował cię ulgowo. W dodatku dłonie ci się nieco trzęsą.
- Złudzenie.
- Twoje czy moje?
- Nie irytuj. Zmęczony jestem, i tyle.
- Zmęczony? Przecież trenowaliśmy zaledwie czterdzieści minut.
- Dla mnie to i tak dużo.
- Od kiedy?
- Od, kurwa, wczoraj.
Zamilkli, nie wiedząc, co tak naprawdę powiedzieć. Wojtek wolał stulić dziób i nie ingerować w tę sprawę jeszcze dosadniej, bo z taką samą dosadnością za kilka chwil mógł oberwać w zęby i zbierać ich resztki z podłogi. Łukasz z kolei, na całkowitym głodzie nikotynowym, który odbierał mu sens istnienia i całej tej magii egzystencji w świecie, ani myślał wypaplać cokolwiek na temat swojej tymczasowej troski. Może i ani myślał. Ale ciało i spragnione płuca, oczywiście paradoksalnie, wertowały wiadomości aż w nadmiarze.
- Masz fajki? – nawet nie wiedział, w którym momencie to pytanie przepłynęło przez jego usta.
- Nie mam, przecież nie palę. Nikt nie pali. No, za wyjątkiem ciebie.
- Byłbyś tak miły i skoczył po nie do tego sklepu obok hali?
- Czy ja, kurwa, wyglądam na lokaja?
- A czy chcecie uczestniczyć w moim pogrzebie, jeśli to ja się po nie ruszę?
- Żona na mnie czeka.
- Żona nie zając, nie ucieknie.
- Żebyś się, cholera, nie zdziwił.
- Tak jak ty, kiedy przed swoim domem zobaczysz mój nekrolog. To jak?
Kontrolowanie siatkarza w niektórych miejscach, takich jak na przykład hala sportowa, nie miało dla niej sensu. Nie żeby jej się nie chciało. Nie żeby jej zabraniano. Ale chybaby musiała zmienić płeć, ewentualnie obciąć się na łyso i zdjąć babskie ciuchy z ciała, aby dostać się do większości pomieszczeń, gdzie zawodnicy płci męskiej mieli jakikolwiek dostęp. Że już o kabinach prysznicowych nie wspominając.
- Luki, ty jeszcze tutaj? – z chwilowego amoku wyrwał ją głos przyjmującego o niebieskich oczach.
- Niestety. Taka już moja praca.
- I naprawdę musisz tak czekać na niego? Przez cały czas pilnować to babiarskie mienie?
- Też ci przykro z tego powodu?
- Cholernie. Rzuć to, zanim nie jest za późno.
- Niby na co?
- Sama się przekonasz, zapewniam.
Nie wybiegała myślami i całym tokiem myśleniowym zbyt daleko. Wiedziała, co miał na myśli. Ale on nie wiedział, że już się o tym przekonała.
Obserwowała go z coraz większym zainteresowaniem. Właściwie największym obiektem obserwacji stała się paczka papierosów dziergana przez niego w prawej dłoni. Zmrużyła oczy. Nigdy nie palił, nigdy nie wychodził od razu po treningu po fajki. Skąd wiedziała? Codzienne czekanie przed szatnią na Kadziewicza zobligowało ją do posiadania takich informacji.
- Od kiedy ty palisz? – zaczepiła go jak z automatu. Chyba nawet zbyt agresywnie, gdyż paczka prawie że wyślizgnęła się spomiędzy jego długich palców.
- E, od dawna – odpowiedział. Tyle że na jej gust o wiele za szybko. Za szybko jak na prawdomównego.
- Może się podzielisz ze mną? Zajaramy sobie razem?
- No pewnie – tym razem nie wyrzucił tego z siebie w tempie błyskawicy. Wręcz przeciwnie, ślamazarnością zapewne pobił żółwie z olszyńskiego zoo.
Trzymała pomiędzy wargami już trzeciego papierosa, podczas gdy on nie ruszył ani jednego. Lubiła palić, tak bardziej okazyjnie. A Ferens? Trudno powiedzieć, gdyż nawet nie spróbował.
- Poleciałeś po nie specjalnie do sklepu, a teraz się nie skusisz nawet na fajeczkę? – prowokowała. Od zawsze była w tym mistrzynią.
- Jakoś nie mam ochoty.
- To po co je kupowałeś teraz?
- E, już tak na zapas.
- Doprawdy? – dmuchnęła dymem w jego twarz, na co machinalnie zaczął kasłać. I tak ma się zachowywać rasowy palacz? – Co ty nie powiesz?
Widziała wszystko. Rosnące zażenowanie, zaczerwienione policzki, spuszczony wzrok, skrzyżowane nogi. I wiedziała wszystko. Wiedziała, że Łukasz maczał w tym palce. Nawet nie musiała prosić o wyjaśnienia. Sam zainteresowany zrobił to za nią?
- Do kurwy nędzy, Ferens, stoisz tu jak ten słup, zamiast od razu dać mi te cholerne fajki! – wyskoczył nabuzowany z szatni, przy okazji rozwalając kartony stojące przy wejściu. Spasował, ba!, znieruchomiał i wpadł w fazę szoku kilka sekund później. Aż tak trudno było ją zauważyć? - Kobieto, ty nie rozumiesz. Ja muszę zapalić!
- Ty nic nie musisz, ty możesz. To ja muszę pilnować, abyś tego nie robił.
- Nawet cierpienie z głodu nikotynowego cię nie przekona?
- Nie płacz, Kadziu, dostaniesz w ramach rekompensaty zupełnie inne cierpienie i zapomnisz o poprzednim. Widzisz, jaka ja jestem dobra?
- Cudowna. Mogliby zatrudnić cię w Caritasie, abyś zamieniała ziemniaki na kamienie.
***
Boże, dlaczego to wszystko się tak ciągnie?To opowiadanie chyba naprawdę żyje swoim rytmem, robi mi wszystko na opak.
I chyba naprawdę będzie długie.
Czas na spełnianie marzeń!
Łuczniczko, Ergo Areno – nadchodzę!
I mam zamiar świetnie się bawić!
POLSKA ♥
Pati, pomacham ci, w ramach osobistej rekompensaty. :*
Łukasz ciągle się buntuje! Nie sądze żeby mu to wyszło na zdrowie! Ciekawe kto kogo złamie.
OdpowiedzUsuńNawet taki niegrzeczny Kadziu nieludzko mnie jara!
podium :D
OdpowiedzUsuńZ Kadziem to już naprawdę jest źle skoro męczy go czterdzieści minut treningu -.-
UsuńFerens głupi. Trzeba było iść do żony a nie.
Luki go nieźle załatwiła. :D
Z tym cierpieniem i Caritasem to było dobre:D
Cieszę się, że będzie długie :*
Pozdrawiam i dobrej zabawy życzę :D
Luki to świetna dziewczyna, jej nikt nie jest straszny. Łukasz ma przerypane haha. To dobrze, że będzie długie chyba większość się z tego cieszy :d
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Angel
Naprawdę długie ma być? No to ja czekam :) Nawet nie wiesz jak się z tego powodu cieszę! Uwielbiam tę historię ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Kadzia i jego teksty, no i oczywiście Luki - moja idolka ;)
buźki ;*
Zakręcona ;)
Hahaa :D Ferens kłamać nie potrafi ;x szkoda, mogłoby być wesoło, gdyby spróbował tego szluga i zaczął się dusić a Luki musiałaby go reanimować xD i byłoby usta-usta xD
OdpowiedzUsuńudało mi się nadrobić zaległości:))
OdpowiedzUsuńi jak dla mnie jest świetnie:D
szybko przejrzała, że te fajki to sprawka Łukasza:))
oj przeczuwam, że między tą dwójką jeszcze dużo się wydarzy:D
pozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
Biedny Kadziu ma już syndrom odstawienia, ale Lukrecja wszystko wywęszy. Nawet Ferenca wciągnął, który zdecydowanie kłamać nie umie ;)
OdpowiedzUsuńJa tam się cieszę, że będzie dużo rozdziałów ;)
Między dobrą zabawą na Łuczniczce, a machaniem Pati kibicuj tak żeby wygrali ;)
Niestety, panie Kadziewicz, nie udało się :< Lukrecja jak zwykle nieugięta, mówiłam już, że ją uwielbiam> :>
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci znowu tej Łuczniczki i Ergo :(
Ech, może mi też się kiedyś uda tam pojechać na mecz. Może:P
Kadzinko, na nic Twe podstępki, bo Luki i tak wszystko wywęszy! Zakaz fajek, to zakaz, nie ma zmiłuj! Uwielbiam naszą Panią Ochroniarz, uwielbiam jej nieugiętość, stanowczość i ogromną chęć wpierdolenia Łukaszowi!
OdpowiedzUsuńWojtuś, Ty lepiej jedź do domu, do żony i potomstwa, a nie wdajesz się w układy ze środkowym! To Ci na dobre niestety nie wyjdzie, a kłamać, to Ty Ferensiku, niestety nie umiesz. :p
Poza tym... Caritas wymiata! :)
ściskam, całuję i życzę udanej zabawy :*
kibicuj i spełniaj swe marzenia, wiesz jakie! :* ♥
Patt
No to się Kadziu wpakował. Mógł siedzieć cicho w szatni, ale pewnie i tak by to nic nie dało bo Lub\ki już wiedziała, że te fajki są dla niego. Oj to teraz pewnie Luki da mu popalić ;)
OdpowiedzUsuńWojtek ty zdrajco!! Ok ie zrobił tego świadomie , powiedzmy że nawet się bronił by dochować tajemnicę ale mu nie wyszło. Niech się Wojtuś nie martwi żony tak szybko nie uciekają, nie od tak przykładnych jak on ;) Łukaszowi współczuję, w sumie głodu nikotynowego cho lata paliłam nigdy nie miałam, ale znam inny głód i jak go nie zaspokoję(głód na coś słodkiego) kiedy mnie dopadnie to potrafię roznieść cały dom i moje rodzeństwo się śmieje że jestem uzależniona, dlatego szkoda mi biednego Łukasza.
OdpowiedzUsuńMiłej zabawy :)
A niech się ciągnie ku naszej uciesze ;D
OdpowiedzUsuńPrzecież wszystko nie może być hop siup ;) Ja tu widzę rozwijającą się sytuację, więc spokojnie ;) Oj Feru, Feru. Dałeś się zbajerować Kadziowi, a potem jeszcze cię Lukrecja dopadła. To nie był szczęśliwy dzień Łukasza :P i nie będzie :D
Pisz, pisz. Niech dostanie jeszcze parę razy łomot :P W sumie, seks z Luki to straszne niebezpieczeństwo. Jeśli coś się jej nie spodoba, to może zmiażdżyć gościowi męskość :D
Pozdrawiam
hahahaha, Kadzisław, jakże nie jest mi Cię żal :D luuuuuuubię długie opowiadania :D
OdpowiedzUsuńSkoro Łukasz nawarzył sobie piwa, to teraz sam musi je wypić. Jeśli zacznie się zachowywać, jak na siatkarza przystało, Lukrecja z całą pewnością przestanie bawić się w jego niańkę. Mam nadzieję, że do niego wreszcie dotrze, że tak nie można. Przecież każdy, szanujący się oczywiście, sportowiec nie nadużywa tak swojego zdrowia fizycznego. Oby Kadziewicz się opamiętał. No, a ty kibicuj tam dobrze, żeby Polacy wreszcie zaczęli wygrywać. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńA ja się czepnę bo mogę czasem ;D Jak Ferens i Luki sobie stali? Bo jak palili w środku to się chyba przeciwpożar powinien włączyć :P Co wy się Kadzia czepiacie :P Biedak jedzie na syndromie odstawienia od używek wszelakich to i sprawność fizyczna mu spada. Oj Kadziu Kadziu ty kombinuj lepiej dogadać się z czirliderką, Hainem kimkolwiek kto jest bardziej ogarnięty niż Ferens xD
OdpowiedzUsuńna hardcora poszli. :D
UsuńJAKOŚ MNIE TO NIE MARTWI, ŻE TO OPOWIADANIE BĘDZIE DŁUGIE POWIEM CI. WRĘCZ PRZECIWNIE :D
OdpowiedzUsuńAle do rzeczy, Ferens to raczej mistrzem w kłamaniu nie jest i nim nie będzie, ale zważywszy na to kogo miał okłamywać można mu to wybaczyć.
Niestety ale dopóki Kadziewicz będzie robił takie rzeczy dopóty Luki z nim będzie, może w końcu zacznie się zachowywać jak na sportowca przystało.
Pozdrawiam :)
Dla mnie może to trwać nawet w nieskończoność, a ja i tak się stąd nie ruszę. :D Przynieś szczęście w Gdańsku, jak wczoraj, a wszyscy będą happy :D A i życzę byś teraz stanęła w odpowiednim miejscu i zebrała te autografy :)
OdpowiedzUsuńLuki jest tak przebiegła, że aż szkoda mi się Ferensa zrobiło ;p Jak palacz na głodzie, to szuka każdej brzytwy, by zapalić. : P
Ja też nie będę miała nic przeciwko, żeby to opowiadanie trwało i trwało ;) Wręcz przeciwnie, będę prze szczęśliwa ;p
OdpowiedzUsuńOj Lukrecji to nikt nie oszuka ;d Kadziu myślał, że mu się uda, a tu dupa. Teraz będzie czuł cierpienie nie tylko z powodu głodu nikotynowego ;d
Jakżesz mi się podoba ta stanowczość i nieugiętość pani Ochroniarz ;) Inne już dawno by wymiękły ;p
Pozdrawiam :*
uwielbiam Twoje opowiadanie! i po chwilowym zastanowieniu uznaję, że to jedno z moich najulubieńszych, które są jeszcze nieskończone. uwielbiam Twoją wizję Lukrecji, Łukasza i wszystkich chłopaków z Olsztyna. Uwielbiam nawet tło na tym blogu! Mogłabym wychwalać tak bez końca, ale jeszcze Ci sodówa uderzy... :D
OdpowiedzUsuńi taka malutka uwaga- czasem myli Ci się "bynajmniej" z "przynajmniej" :)
jeśli możesz, to mnie informuj na un-poco-de-amor.blogspot.com albo na gg, jeśli masz: 13775260 :)
Kadziu, ruszyłbyś swoje seksowne cztery litery chociaż do sklepu po fajki! Nie wstyd Ci?!
OdpowiedzUsuńA Ferens? Marny kłamca z niego. Ale to dobrze. Przynajmniej jego żona czyta z niego jak z otwartych kart :)
Buziaki! :*
Jestem bardzo zadowolona, że to opowiadanie żyje własnym życiem. Nie mam nic przeciwko :D
OdpowiedzUsuńAleż kłamca z Wojtka. A Kadziewicz to stary leń, o!
No i po fajeczkach :( A Kadziu miał taką ochotę sobie zajarać... Teraz to nici z przyjemności. Swoją drogą, bardzo wygodne- wysłać biednego Ferensa na bój z Luki. Myślę że nasz środkowy zdawał sobie sprawę że go przydybie piękna pani ochroniarz :D Natomiast myślę że nie spodziewał się, iż Wojtuś jest takim słabym kłamcą...
OdpowiedzUsuńLuki topnieje, oj topnieje!
Niech żyje własnym życiem, ja je takim wprost uwielbiam <3
Mogłaby mu czasem odpuścić. Chociaż odrobinę...
OdpowiedzUsuńŁukasz to nawet na hali nie może się już bezpieczny czuć... :/ Nawet mi go szkoda, ale przecież sam sobie na takie "okrucieństwo" swoim zachowaniem zapracował, więc nie można mówić, że mu się nie należy...
OdpowiedzUsuńLukrecjo, trzymaj pod pantoflem tego Kadziewicza taj, jak długo będzie można. A niech chłopak trochę pocierpi :)
Pozdrawiam,
Dzuzeppe :*
Skoro żyje własnym życiem, to znaczy, że jest dobre. :)
OdpowiedzUsuń