niedziela, 23 czerwca 2013

Osiem

- Kadziewicz? - Hain potrząsał ramieniem kolegi niczym niemowlak grzechotką, wpatrując się w trybuny jak oczarowany.
- No? - wymruczał, przerzucając piłkę do zawodników po drugiej stronie siatki.
- Przyprowadziłeś ze sobą anioła? A może spadł ci z nieba?
- O kim ty, do cholery jasnej, mówisz? - Łukasz, kompletnie zbity z tropu i zajęty wcześniej treningiem, co ostatnio zdarzało mu się równie często jak łagodne spotkanie obcego psa i kota, popatrzył na niego jak na kosmitę. Chyba tylko sześciu par odnóży i gałek ocznych z tyłu głowy mu do takiej opinii brakowało.
- O niej - niby palcem się nie pokazuje. Ale, jak widać, Piotrek kompletnie nie trzyma się kulturalnych reguł. Bynajmniej w stosunku do kobiet.
- Ją nazywasz aniołem? - nie mógł nie wybuchnąć histerycznym śmiechem. Nie mógł nie złapać się za brzuch i praktycznie tarzać się po parkiecie z nachodzącej go głupawki. - W takim wypadku obrażasz te, które niby stoją przy boku Najwyższego. Już nie mówiąc o tym, że zabierasz piekłu jego prawowitą władczynię.
- Nie finguj mi tu! - zapiał, przetaczając Mikasę pomiędzy rozwartymi jak do szpagatu nogami. - Jak taka słodka kobietka mogłaby być demonem?
- Musi nim być.
- Niby dlaczego?
- Bo w innym wypadku by ze mną nie wytrzymała. Albo...
- Albo co?
- Albo chodziłaby już z brzuchem ciążowym. I tak, to byłaby moja robota.
- Powiedz mi jedno - poczekał na skinienie głowy drugiego środkowego. - Czy ty zawsze musisz zaliczyć wszystko, co się rusza?
- Nie musi się ruszać. Wystarczy, że ma otwór w dolnych partiach ciała. A, i coś miłego do pomacania.
- Degenerat.

Łukasz z całej siły grzmotnął we wcześniej plączącą mu się w dłoniach piłkę. Nie jeden raz. Nie dwa razy. Nie trzy. Robił to notorycznie. Nie przestawał nawet wtedy, kiedy na wewnętrzną część dłoni wstąpiło zaczerwienienie, a mięśnie ramienia wręcz błagały o chwilę odpoczynku. Zignorował to. Wolał skupiać się na dokładności, na precyzji uderzenia, na miejscu lądowania Mikasy. Dlaczego? Przynajmniej nie musiał patrzeć na pajacowanie Haina, tak usilnie starającego się zakupić zainteresowanie Śmiglewskiej. Był zazdrosny? Skądże. Po prostu nie marzyły mi się tak nasiąknięte subtelnością widoki, kiedy to biedny Piotruś wyląduje na czterech literach tuż przed bandami reklamowymi.
- Widziałeś? - doskoczył do niego Ferens, komicznie poruszając brwiami. Wystarczy chwila nieobecności Totolo, aby na boisku zrobił się totalny jazgot. - Młody próbuje poderwać twoją niańkę.
- Po pierwsze - to nie niańka, tylko ochroniarz. Po drugie - gówno mnie to obchodzi.
- Całkiem nieźle mu idzie, nie sądzisz?
- Może dlatego, że stoi od niej w odległości pięciu metrów?
- Zobaczysz, i tak się zbliży.
- No chyba na kolanach. I to w dodatku ze złamaną ręką.
- Pierdolisz?! - oczy Wojtka zrobiły się okrągłe jak spodki. - Taka twarda sztuka? Może dlatego nie powinienem się dziwić, że nadal się przed tobą nie ugięła?
- Przed Lukrecją jedyne co może się ugiąć, to stół w moim salonie, kiedy walnie w niego nogą. Wystarczy ją tylko ociupinkę zdenerwować.
- Współczuję, stary.
- Da się przeżyć, jeśli nie zaatakuje cię za byle pierdołę.
- Nie tego. Współczuję, że wegetujesz pod jednym dachem z kobietą, która ma na imię tak jak kot mojej siostry.

Luki, ubrana w swoje ulubione spodnie moro i białą bokserkę uwidaczniającą jej rozwinięte mięśnie, przebierała żywo nogami, usadowiona na jednym z krzesełek w olsztyńskiej hali. Lubiła sport, lubiła i siatkówkę. Dopóki pewien siatkarzyk nie zrujnował jej opinii o pięknie tej dyscypliny, dopóki w ogóle nie obrzydził w jej oczach jakiegokolwiek sportowca. Teraz był to dla niej przykry obowiązek. Od początku wiedziała, że podejmując się takiego wyzwania, machinalnie rzuca się na głęboką wodę, przywołuje wszelkie wspomnienia, zobowiązuje się do uczestniczenia jako tako w siatkarskim życiu. I może słaba psychicznie kobieta nie wytrzymałaby ciążącego na niej piętna. Ona taka nie była. Nie mogła sobie pozwolić na jakąkolwiek chwilę słabości, tym bardziej w pracy. Pracy, która od sprawowania opieki nad Kadziewiczem trwała nieustannie dzień i noc.
- Hej, księżniczko! - tuż przed nosem wyrósł jej młodociany wielkolud o czekoladowych oczach. Uniosła swe tęczówki do nieba. Uparta bestia. Chyba samo przyglądanie się jej w czasie treningu do pełni szczęśliwości nie wystarczyło. - Potrzebujesz jakiegoś ogiera do galopowania dookoła zamku? Bo jeśli tak, to wiedz, że jest tu jeden, zawsze zwarty i gotowy!
- A owszem, potrzebuję - pstryknęła palcami, wskazując na najbliższy automat. - Pogalopuj mi po Fantę, ogierku. I nie zapomnij otrzepać kopyt!
Dałaby sobie nogę odciąć, że tego nie zrobi. A zrobił. W dodatku z efektami dźwiękowymi. W końcu dowiedziała się, jak rży rodowity koń. Może trochę piskliwie i psychopatycznie, ale jednak.
- Jeszcze jakieś życzenia, królewno? - trzepotał swoimi niebotycznie długimi rzęsami jak motyl skrzydłami.
- Ostatnie - klepnęła go delikatnie w ramię ze słodkim uśmiechem. - Wracaj do treningu i wygraj następny mecz za trzy punkty.
Oniemiał. Oniemiał jak nigdy dotąd. Spodziewał się wszystkiego, nawet jakiegoś żywcem wyciągniętego z gimnazjum pomysłu. Ale nie tego, że tak po prostu odprawi go z kwitkiem.
- Ale nie miałem na myśli takiego życzenia.
- Wybacz, kochany, ale trafiłeś nie do tego zamku i nie na tę księżniczkę, na którą powinieneś.
- Dlaczego? Już jesteś w kimś zakochana?
- Powiedzmy. Jakieś dwanaście centymetrów, stalowa obudowa, kilka kulek przeszywających każdy przedmiot, lamparcia prędkość. Mówi ci to coś?
- Niezupełnie.
- Ważne, że mi tak - poklepała się po wystającej zza faktury spodni rączce od prywatnej broni. - Niezastąpiony w każdej sytuacji.
- Przecież cię nie zaspokoi - Piotrek chwytał się każdego argumentu, byleby przekonać do siebie Lukrecję. Na marne.
- Nie takie rzeczy już się testowało, mój drogi. Leć do piłeczki. A! - krzyknęła, zanim zdążył zrobić kilka kroków. - I wytrzyj sobie tego lepkiego smarka spod nosa, bo wyglądasz, jakby ktoś ci wystrzelił spermą tuż nad usta.

***
żeby nie było, że to tylko Kadzinka pokazuje na każdym kroku swój trudny do zgryzienia charakter, Luki nie może być gorsza.
a, jeszcze jedno - nie mam żadnej aluzji do imienia Lukrecja. wręcz przeciwnie, to jedno z moich ulubionych.

dzięki ci, Boże, że przetrwałam ten ciężki rok!
odpoczynek, odpoczynek, odpoczynek. <3
no, przynajmniej aż do wakacyjnych praktyk. może nawet we Włoszech.
ale z drugiej strony - już nie będzie mijania Łukasza Michalskiego (tak, TEGO Michalskiego) na korytarzach. buuu.

następny w czwartek, ze względu na mój siatkarski i chyba najlepszy w życiu weekend oraz brak przenośnego komputera.

29 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Piotrusiu, trzeba było słuchać, jak starszy kolega Kadziu wyraźnie ostrzegał przed swoją Panią Ochroniarz. A, że jajko chciało być mądrzejsze od kury, no to proszę bardzo. :P Luki również pokazała swoje pazurki, jednocześnie spławiając naiwnego Haina szybciej, niż sobie chłopak o tym pomyślał. Twarda z niej sztuka, nie ma co! Ale bardzo ją lubię! I to imię też mi się podoba. :) [może w przyszłości skusisz się na nadanie tego mienia swojej córeczce, które ciocia Pati będzie bawić? :D <3]
      Poza tym, Kadziewicz jakoś tak trochę przystopował, nie? :P Chyba, że to tylko takie chwilowe, albo moje mylne odczucie. :P

      ściskam i całuję ;*
      pogrążona w smutku i żałobie,
      Żona P.

      Usuń
  2. Ja to się też zawsze wysoko wepcham:)
    Aż mi się żal "małego" Haina zrobiło! Lukrecja zrobiła z niego idiotę jak nic. Biedny może się nie pozbierać bo odarła go ze wszelkiej męskości:)

    OdpowiedzUsuń
  3. matko cudowne! Lukrecja jest zajebista i ma super charakter, taki ciężki, ale myślę, że bym się z nią dogadała. A Hain ma pecha, próbował poderwać Luki i mu nie wyszło. Uśmiałam się trochę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Luki to twarda babka. Ją poderwać to lada wyzwanie. Hainowi nie wyszło z tym podrywem. Czekam na kolejny. Pozdrawiam Angel:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kadziewicz i Lukrecja idealnie do siebie pasują. Obydwoje mają trudne charaktery, a to że jeszcze się nie pozabijali to normalnie cud ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Luki jest świetna! Piotrka odesłała z kwitkiem. :D ale ma dziewczyna rację, że tak facetów trzyma na dystans. tylko szkoda, że jakiś osobnik jej siatkówkę obrzydził. :/ siatkówka to piękny sport, tylko zastanawia mnie, kto był taki mądry i dopuścił się tego czumu, raniąc Luki. :(
    Łukasz jest chyba zazdrosny o Lukrecję. i nie chyba tylko na pewno. :D
    jejku, już nie mogę się doczekać kolejnej niedzieli :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Och Lukrecja, jak ja Cię uwielbiam! <3 mało kto odmówiłby sobie flirtu z siatkarzami. No ale nie wiem czy Luka i Kadziu mogliby być razem. Istnieje prawdopodobieństwo, że by się pozabijali :D I chyba tylko czekać na uszkodzenie jednego z dwóch naszych bohaterów, bo nie zanosi się na to, żeby któryś z nich miał odpuścić :)
    Pozdrawiam, F. :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Lukrecja jest czasami gorsza, niż kobieta na porodówce. W sumie nie wiem, skąd przyszło mi do głowy to porównanie, ale niech jest. Natomiast Hain zachowuje się jak smarkacz, który zrobi wszystko, aby tylko zwrócił na siebie jej uwagę. Jak widać, nie takie numery z panią ochroniarz. Jestem bardzo ciekawa, co będzie w kolejnym odcinku. Pozdrawiam serdecznie,
    Arancione

    OdpowiedzUsuń
  9. leżę i kwiczę przez Luki i Haina.
    cudo :D usmiałam się po pachy. Luki jest świetna. Uwielbiam ją całą. :D
    A kadzio niech nie będzie taki do przodu. Luki jest diabłem w ciele anioła.
    Łukasz chciałby alimenty płacić? Nie ma na co kasy wydawac? :P
    iśka

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmmm... Chyba lepsze mijanie Łukasza niż jego siostry :P trolololo :D Tak na pocieszenie ;p
    Lukrecja jest twarda. W końcu musi sobie dawać radę w męskim świecie. Miłość do pistoletu mogłaby cię Piotrusiu jajek pozbawić za te marne teksty ;p
    Nie wierzę, że zrobiłaś go takiego, takiego no :P
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, tak! Zgadzam się z Tobą w stu procentach, Marti! Lepszy on, niż jego siostra! :D :P

      Usuń
  11. Biedny Hajnuś narobił sobie nadziei i został odprawiony z kwitkiem przez Lukrecje ;) A Kadziu ostrzegał to nie chciało słuchać.
    Przepraszam, że tak krótko, ale nie mam nastroju z wiadomego powodu...

    OdpowiedzUsuń
  12. Kurczę, szkoda mi Haina. Wybrał Luki, która tak ładnie zignorowała jego próby. :c
    Ale w taki sposób to zrobiła. Ach, cudny wprost. :D
    Coś jednak wyczuwam, że reszta siatkarzy też może zainteresować się jej osobą, a Kadziu będzie lekko zazdrosny ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. Biedny Piotruś Ale Lukrecja to chyba moja bliźniaczka, jeżeli chodzi o cięty języczek :D czekam z niecierpliwościa na następny, ooo tak. <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiam Lukrecję! Uwielbiam jej teksty, jest lepsza niż niejeden delikwent z mojej klasy (a jest kogo przebijać :D). To jak go odprawiła chyba sobie na ścianie wypiszę i będę miała z czego się śmiać przed snem i po przebudzeniu ;)
    buźki ;*
    Zakręcona ;)
    http://sen-o-siatkowce.blogspot.com/ - zapraszam do Zbyszka i Kamili ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Kocham Lukrecję i też lubię to imię i od razu wtedy mogę się pozytywnie do bohaterki nastawić :) A z Piotrkiem poradziła sobie wzorcowo. No nie mogłam normalnie jak ten matołek pobiegł jej po fantę, co za idiota skończony, faceci to naprawdę są prości w obsłudze. Przynajmniej czasami. Ogólnie Ferens też mnie rozwalił jak i ostatni tekst Łukasza. No tak my to nic innego jak dziurka w dolnych partiach ciała ;)
    Michalskiego mogła bym oglądać, jego tak za to jego siostrunię już gorzej wystarczy że na nią raz wpadłam w drogerii w Rzeszowie to mi wystarczyło :P

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak to fajnie wrócić i na pierwszy ogień pierduknać sobie Lukrecję :D Uwielbiam uwielbiam *.* Kadziuś, jak zwykle dramatyzuje, przecież gdyby był grzecnym siatkazykiem, to Luki by go nie zbiła, plawda? ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. biedny Hain, ale przynajmniej sobie pogalopował, a sport to zdrowie :D Luki i Lukasz...taaaaak, ich potomstwo będzie potworami, ewentualnie jakimiś sadystycznymi mordercami czy coś w ten deseń ;p

    OdpowiedzUsuń
  19. Mam wrażenie, że Łukasz pogodził się z tym, że Luki trzyma go zawsze na bardzo krótkiej smyczy. To jak załatwiła Piotrka i sam jej styl bycia jest zaskakujący i rewelacyjny jednocześnie. Uwielbiam jej charakter! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie bawisz się w konwenanse. I za to Cię uwielbiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  21. haha :D No to się dziś uśmiałam ale i tak mimo wszystko szkoda mi Haina,,,Rozdział jak zwykle cudowny ;) Dzieje się i to właśnie lubię ! :) Czekam z niecierpliwością na nowy o którym możesz mnie poinformować :) Tymczasem jeśli masz ochotę to zapraszam do siebie :)
    http://sercezawszewielepiej14.blogspot.com/
    Mam nadzieję że pozostawisz po sobie jakiś znak :)
    Pozdrawiam gorąco! ;3

    OdpowiedzUsuń
  22. Ahahaahahahaa... O jacież pierdzielę. To, że uwielbiam Luki, to sprawa wręcz oczywista. Za to, że jest twarda, nie do zdarcia i nie da się byle siatkarzykowi. Nawet Łukasz skupił się na swej pracy, jak nie było trenera na hali, aż dziw bierze dla jego poczynań.
    Piotrrrzze! Takimi banałami chcesz dziewczynę zagadać? Serio, czy to takie moje złudne wrażenie? No wszystko opada pod serią takich tekstów. Ja bym go jeszcze wykorzystała, jak już po fantę poleciał, to mogła go lepiej przemaglować. Zapewne nie chciała. To ja tylko taka sadystka ;p

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie wiem jak to się stało, że wcześniej tu nie zaglądałam, aż mi wstyd. Nadrobiłam jednak wszystkie rozdziały i jeden wniosek, który mi się nasuwa to: "Luki, bądź moją mentorką jak obchodzić się z osobnikami płci przeciwnej!". Nawet Łukasz, bożyszcza kobiet Kadziewicz, podporządkował się jej i dzielnie trenował, a kto by wcześniej przypuszczał, że on w ogóle zjawi się na treningu o odpowiedniej porze?
    Co do Haina, sama nie wierzyłam, że pobiegnie/pójdzie/pogalopuje jej po tą Fantę, a on biedaczek się nabrał i narobił sobie nadziei. No cóż...może to przynajmniej pomoże zrozumieć mu, że aby przekonać dziewczynę do siebie, trzeba się bardziej wysilić i oby nie próbował kolejny raz przekonywać do siebie Lukrecji, bo to może się źle skończyć. Postaram się czytać regularnie, a jak będzie to zobaczymy. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  24. 27 yr old Structural Analysis Engineer Leland Klejin, hailing from Thornbury enjoys watching movies like "Hamlet, Prince of Denmark" and Baseball. Took a trip to Kalwaria Zebrzydowska: Pilgrimage Park and drives a Bugatti Royale Berline de Voyager. przeczytaj recenzje

    OdpowiedzUsuń
  25. Good Blogpost, Thanks for alot of information from it oferta kredyty

    OdpowiedzUsuń