niedziela, 31 marca 2013

Cztery

Kadziewicz dałby sobie uciąć wszelkie kończyny, włącznie z najważniejszym sprzętem zamieszkującym majtki, że to jego była żona wpadła w niezapowiedziane odwiedziny z zamiarem opierdolenia go za brak zainteresowania Amelką i medialne wariactwa. Zdębiał, kiedy usłyszał kobiecy głos, w żadnym wypadku nienależący do Kamili. Seksowna chrypka zawarta w tym melodyjnym dźwięku wydobywającym się z gardła nieznajomej wywołała ugięcie jego kolan. Otrzeźwiał i wrócił z krainy marzeń dopiero wtedy, kiedy damski głos przestał wydobywać się zza drzwi łazienki. Sięgnął po parasolkę znajdującą się najbliżej jego dłoni i migiem wtargnął do kafelkowanego pomieszczenia.
- Ręce do góry! - wrzasnął, wymachując sprzętem chroniącym przed deszczem jak szalony.
Blondynka, trzymająca ręcznik tuż nad biustem, odwróciła się w stronę środkowego. Tylko imbecyl mógłby stwierdzić, że jest przerażona. Bynajmniej. Uniosła z wyraźną kpiną prawą brew do góry, zasysając dolną wargę.
- Chyba sobie żartujesz, chłopczyku - syknęła, mierząc go pogardliwym spojrzeniem. - Odłóż ten parasol, zanim zrobisz krzywdę swojemu świętemu dla sportu mieniu.
- Ja nie żartuję! - chwycił parasolkę w obie dłonie, zbliżając się do niewysokiej kobiety. - Wykonaj mój rozkaz. Już.
- Co tylko sobie życzysz, królewiczu - ręcznik z łoskotem spadł na podłogę. Tyle że oczom Łukasza nie ukazało się nagie, kobiece ciało. Ukazało się ciało odziane w perwersyjną bieliznę z pistoletem wplątanym gdzieś w naszywkę majtek. A przynajmniej był on tam wplątany, gdyż po chwili zagościł w smukłych dłoniach blondynki.
- Nadal uważasz, że ten antydeszczowiec to dobry pomysł?
Kadziewicz spiął się delikatnie, jednakże nie zwariował na umyśle na widok broni. Wpatrywał się w ciemny i wygrawerowany pistolet, oswajając się z jego kwintesencją. Pierwszy raz widział broń na żywo. I pierwszy raz chciał ją dotknąć, chociażby kosztem uszczerbku na zdrowiu tajemniczej kobiety. W mgnieniu oka doskoczył do przedstawicielki płci pięknej. Niestety, nie wiedział, że najprawdopodobniej popełnia w ten sposób kolejny błąd w swoim zakręconym życiu. Początkowo nic nie poczuł. Światło dobiegające z sufitu nieprzyjemnie raziło go po oczach. Minęło kilka sekund, aż zorientował się, że znajduje się w swojej łazience, na ziemi, ze stłuczoną kością ogonową, blondynką na brzuchu i bronią przy skroni. I, o dziwo, to przedostatnie w takiej sytuacji w ogóle mu nie przeszkadzało.
-I co? Było ci to do szczęścia potrzebne? - zeskoczyła z jego ciała, specjalnie wbijając paznokcie w skórę przedramion.
- Może niekoniecznie - przywrócił swoje mienie do pionu, intensywnie rozmasowując obolałą kość. Nici ze spania na plecach przed kilkanaście dni. - Ale jak ty zareagowałabyś na widok obcej osoby, która ni z gruszki, ni z pietruszki znalazłaby się w twoim mieszkaniu?
- Najprawdopodobniej powiesiłabym ją na sznurku od prania - narzuciła na siebie bokserkę i wciągnęła na nogi wojskowe spodnie. - Poza tym, ja nie jestem obca. Będziemy razem wegetować przez pewien okres czasu.
- To znaczy? - oczy Kadzia o mało co nie wyskoczyły z oczodołów i nie poturlały się pod umywalkę.
- Aż nie zmądrzejesz, panie gwiazdo.
- Co, będziesz moją niańką?
- Można tak powiedzieć. Lukrecja Śmiglewska, twój nowy i osobisty ochroniarz.
Nie wytrzymał. Wybuchnął tak gromkim śmiechem, że aż woda do golenia na półeczce się zatrzęsła. Ochroniarz? Na dodatek jako baba o krasnalim wzroście? Tego sobie nawet w najbardziej sadomasochistycznych snach nie wyobrażał. A było ich sporo.
- Mam rozumieć, że ma mnie chronić kobieta, która mogłaby uprawiać ze mną seks oralny na stojąco? Której centymetry kończą się w takim miejscu, gdzie mój tułów zaczyna? Nie, dziękuję, już wolę kogoś, kto naprawdę się do tego nadaje.
Po raz kolejny pożałował, tym razem swoich słów. Kto by pomyślał, że można zrobić siniaka jakąś gównianą mandarynką wycelowaną prosto w czoło.
- Posłuchaj, cwaniaczku - zbliżyła się na niebezpieczną odległość, chwytając go za koszulkę. A siłę w rękach to ona miała, nie można jej braku zarzucić. - Twoje farmazony i opinie znaczą dla mnie tyle, co cholerna mrówka ginąca po obcasem. Chcesz grać w swoją siatkóweczkę dalej? Nie masz nic do gadania. Ja wypełniam tylko obowiązki narzucone przez twojego trenera.
- Niech szlag trafi tego parszywca z Italii - warknął pod nosem, dorzucając jeszcze kilka bardzo nieładnych słów. - Po jakiego ciula mi ochroniarz? Nie mam dziesięciu lat, nie popuszczam w miejscach publicznych, nie wdaję się w bójki.
- Może i z wieku dorosły, ale mentalnością ciągle dzieciak z ciebie, Kadziewicz - wpieniła go tą frazą, jednak nie odważył się odpyskować. Jeszcze ucierpiałaby na tym jego męskość, a tego akurat nie chciał. - Pogódź się z tym, że potrzebujesz większej opieki niż ten przysłowiowy gówniarz. I będziesz go miał w mojej osobie.
- A nie dałoby się zamienić ochroniarza na jakiegoś innego?
- Przeszkadza ci moja osoba?
- Wręcz przeciwnie. Kusi, aby sprawdzić wytrzymałość mojego kuchennego stołu.
- Nie dla psa kiełbasa. Prędzej ty wylądujesz na tym swoim wymarzonym mebelku z kuchni.
- O, przejmiesz inicjatywę?
- Oczywiście. Obrobię cię tak, że następnego dnia będziesz wisiał w najbliższym rzeźniku jako świeży towar.

Środkowy z hukiem zatrzasnął za sobą drzwi do stołecznej hali sportowej. Zamaszystym krokiem maszerował do kantorka trenera, fukając niczym paw na Bogu ducha winnego kolegów, nie wspominając o rozkopaniu uporządkowanych kartonów, które, notabene, tarasowały jego ścieżkę do odzyskania godności. Nigdy by nie pomyślał, że Totolo może mu wykręcić taki numer. Dobrze, był chamski i bezczelny, był piątym kołem u wozu w olsztyńskiej drużynie, jeśli chodzi o dopasowanie, był imprezowiczem i cwaniakiem. Ale żeby od razu ochrona, na dodatek w babskim wymiarze? Prędzej spodziewał się bombowego ataku na ojczyznę niż takiego świństwa.
- O, Łukasz! - Tomaso powitał go z otwartymi ramionami, uśmiechając się szeroko. - Jak ci się podoba osobisty ochroniarz?
- Świetny jest, wręcz zajebisty - bąknął, zasiadając naprzeciwko trenera. - Szkoda tylko, że to jakaś cholerna baba o lilipucim wzroście i sile, jakiej pozazdrościłby jej jeden z tych śmiesznych superbohaterów.
- Czekaj, czekaj. Mieszka z tobą kobieta?! - i on był tym zaskoczony.
- No, od wczoraj. Przyszedłem tu właśnie w tej sprawie. Co ona tam, kurwa, robi, skąd ma klucze do mojego mieszkania i ile będzie w nim siedzieć?!
- Nie wiedziałem, że przyślą do ciebie dziewczynę, serio! Mówili tylko o kimś odpowiednim, adekwatnym do twojej sytuacji. Klucze dostała od zarządu, teraz już przynajmniej wiem, czemu, skubani jedni, chodzili tacy rozochoceni. A będzie w nim siedzieć tak długo, aż nie opanuje twojego charakteru.
- To żart, prawda? Nie godzę się na obcą babę w moich czterech kątach, mowy nie ma!
- Albo ona, albo koniec przygody w Olsztynie. Co wybierasz?
 Zamilkł. Postawił go między młotem a kowadłem. I co miał zrobić? Rzucić karierę? A potem tułać się po śmietnikach, kiedy cała kasa pójdzie na pierdoły?
- Miłej zabawy! - rzucił mu na odchodne Totolo, kiedy z trzaskiem zamknął za sobą front. Żeby, kurwa, wiedział, że będzie miło. Baba go sobie podporządkuje? Prędzej to on podporządkuje sobie ją. W łóżku na przykład, a co!

***
To jest tak beznadziejne, że nie mam po prostu słów. Wybaczcie, ale coś pisane przez jakieś trzydzieści minut nigdy nie będzie dobre.

Mimo, iż jeden dzień świąt praktycznie już minął, to ja i tak życzę Wam wspaniałej i rodzinnej atmosfery, smacznego jajka i miłego lepienia bałwanów w Lany Poniedziałek. Ewentualnie bitwy na śnieżki.

To z kim się widzę na Łuczniczce 28 czerwca? Yeeep, udało mi się zdobyć bilety na moją ukochaną trybunę C. *.* A teraz czaimy się na Ergo!

Gdyby komuś nie doszło powiadomienie, to i tu informuję, że na bliźniaczej insynuacji pojawił się pierwszy rozdział. Ja i Patexiątko serdecznie zapraszamy.

37 komentarzy:

  1. Hahahah xDDD chciałabym widzieć tą łajzę z parasolką, na pewno bym się nieźle uśmiała. Faaajnie, coś czuję, że Lukrecja jeszcze mu da nieźle popalić :P czekam na kolejne ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaka tam beznadzieja? Nie przesadzasz aby? :P Wiadomo ze nie jest do konca dobre jesli nie jest dopracowane ale czasem nie mozna na to poradzic. Ja mam jakas masakre. Pomysłów znów od cholery ale spisanie tego zajeloby cholera wie ile.Jeszcze dwa i pół tygodnia w tym cholerstwie... Kadziu zły to dobry Kadziu, ale wyczuwam małą burzę w kadziowym mieszkanku jak jeszcze sobie z Luki pobędzie trochę. Uhuh taak. :*
    xoxo K.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja ci dam beznadzieje! ja nie raz 30 minut to sie wlepiam w białą kartkę, a pisanie rozdziałów ostatnio jest u mnie mordęgą. Dobra kończę prywatę. Kadziu z parasolką do obrony, padłam twarzą na biurko aż sobie zęby obiłam :))) TO wyglądało by komicznie 206 cm wzrostu i do obrony chwyta parasol, to już trzeba było do kuchni po nóż biec Kadziewicz. Widzę że pierwsze spotkanie z Luki było bolesne i pewnie jeszcze nie raz tak będzie. Za te jego ciągłe aluzje o seksie i ode mnie by dostał bo ile można. Łukasz dorośnij. Hehe to Tomaso teraz ma satysfakcje wreszcie sprawił że to on jest górą a nie środkowy

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozwaliły mnie dwa teksty: " Mam rozumieć, że ma mnie chronić kobieta, która mogłaby uprawiać ze mną seks oralny na stojąco? Której centymetry kończą się w takim miejscu, gdzie mój tułów zaczyna? "
    "Żeby, kurwa, wiedział, że będzie miło. Baba go sobie podporządkuje? Prędzej to on podporządkuje sobie ją. W łóżku na przykład, a co!"

    Niegrzeczny Kadziu :)
    A jutro na inną wersję Kadziewicza zapraszam do mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. No widzisz Kadziewicz w co się wpakowałeś.....

    OdpowiedzUsuń
  6. Kadzina to nie mógł znaleźć czegoś lepszego do obrony niż parasolka? :D Zresztą po co mu ona ;) Pani Ochroniarz zaskoczyła go od samego początku i przyparła do podłogi :D Oj będą mieli ze sobą ciekawe życie ;)
    Ja czegoś takiego bym w pół godziny nie napisała więc mi tu nie pisz, że beznadziejny!
    U mnie przez całą noc sypał śnieg, a od rana pada deszcz. Po prostu rewelacyjne święta Wielkanocne *_*

    OdpowiedzUsuń
  7. A więc pierwsze starcie mamy za sobą. Poleciały iskry! Cóż, Kadziewicz w swoim małym rozumku nie umie pojąć, że Lukrecja prędzej go usmaży na rożnie niż da się ujarzmić. Nawet nie myśl o łóżku, Kadziu, bo prędzej wyjdziesz z niego z urwanymi jajami! ;p Ha, i co teraz? To trener ma kontrolę, nie ty, patałachu! Inaczej będziesz śpiewał na treningach... O Luki się nie boję, da mu na pewno popalić ;)
    I nie gadaj głupot, bo rozdział jak zawsze napisany po mistrzowsku (i to w zacne 30 min, podziwiam!)

    Mokrego dyngusa, buziaki, S.;*

    OdpowiedzUsuń
  8. uuu Łukasz niezadowolony?? niemożliwe :D chyba dlatego że jest stanowcza i tak łatwo mu nie ulega :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Kadziu coś się słabo broni haha. Oj Luki na pewno da mu popalić, aż się chłopak zdziwi. Mokrego dyngusa. Pozdrawiam Angel

    OdpowiedzUsuń
  10. Leże. Jak można pisac, że jest źle? No jak? Pierwsze spotkanie Kadzisława z Lukrecją nie miało prawa nie wyjść. Nawet gdybyś napisała kilka zdań to i tak coś by w tym było.
    Asz ty niedobry. Ja wiedziałam, że chudzinek nie jest do końca grzecznym chłopcem, no ale, żeby od razu proponować zbliżenie? Tego to się na pewno nie spodziewałam :) Szczęście w tym, że ona nie jest typową dziewczynką i pod samym jego spojrzeniem nie stopniała. A co zrobiła to wiemy. Tak jest o wiele ciekawiej.
    No nic, czekam na dalsze wydarzenia z wielką niecierpliwością :)
    "Mam rozumieć, że ma mnie chronić kobieta, która mogłaby uprawiać ze mną seks oralny na stojąco?" ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Przerażona Kadziewicz z tą parasolką musiał wyglądać komicznie :D. Oj, zachciało mu się balowania to teraz będzie miał za swoje :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Jejku, jak ja lubię czytać dialogi pomiędzy osobami, które sobie nawzajem docinają. A jak jeszcze mają takie charaktery, to już w ogóle czad :) Chociaż po tej scenie z parasolką, to ten "charakter" u Kadzia wydaje mi się nieco mniejszy :D Przecież obca baba w domu, to nie powinno być dla niego jakieś zaskoczenie :)
    Oficjalnie stwierdzam, że dni i noce pełne zabawy, alkoholu i przeróżnych kobiet są już przeszłością dla Łukasza. Lukrecja zrobi z nim porządek, a to, że jej stronę trzyma cały olsztyński zarząd, z trenerem Totolo na czele, działa na jej korzyść. Ale i tak będzie iskrzyć :) I oby tych iskier był jak najwięcej, bo Twoje teksty powalają. Kilka dziewczyn zacytowało przed mną to jedno, chyba najlepsze zdanie. No, żeby tak kpić z niższych ludzi? Oj, Kadziu, grabisz sobie:))
    No, także opowiadanie jest świetne, a jeżeli takie rozdziały powstają u Ciebie w pół godziny to tylko pozazdrościć ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Matko z córką i wszyscy święci. Z a j e b i s t e ! Zdecydowanie podoba mi się ten rozdział, Lukrecja przypadła mi do gustu jesteśmy podobne z charakteru i aż żałuję, że nigdy nie spotkam jej w rzeczywistości i nie wyjebiemy jednego piwka, ewentualnie siedmiu. Kadziewicz będzie miał najgorzej, nie dosyć że ma niepohamowane popędy seksualne to przysłali mu kobietę, która nie ukrywajmy będzie go kusiła, bo w końcu jest kobietą i poruchać można. Totolo go załatwił :).
    Również życzę udanych świąt - chociaż już minęły teorytycznie i zajebistego dyngusa na śnieżki :).

    OdpowiedzUsuń
  14. To się Kadziewicz przekona. Będzie wesoło, oj będzie. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. wohoho. Już lubię Lukrecję :3 serio myślałam, że jak ten ręcznik spadnie to stanie przed nim w całej okazałości, ale to byłoby zbyt banalne jak na Ciebie prawda? :P
    Idealna z niej kobietka! Niech doprowadzi Kadzia do porządku bo taki facet i taki siatkarz nie może się zmarnować! :)
    ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Kadziowi się marzy łóżko, ale z Lukrecją to by chyba tylko na ni połamany wylądował albo i na połamanym łóżku :P
    Niech nie myśli, że będzie łatwo.
    Nagrzebał sobie tymi tanimi tekstami i zdecydowanie oberwie nie raz. Czy to nie ekscytujące szukać technik jak go uszkodzić, żeby mógł dalej grać? :D
    Tekstem o lasce na stojąco mnie położyłaś na łopatki :D hahahaha, zboczeńce z nas Caro, przyznaj :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Cholernie lubię Lukrecję i mogłaby zostać bi z jej powodu. *__* Poza tym to Kądziu miażdży mi mózgownice. Jednak czuję, że będzie dużo ciętych rispościków łuhuhu :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Oj Caroline, Caroline... Jeśli to, co napisałaś powyżej, jest według Ciebie beznadziejne, to ja jestem księdzem! Prędzej mi fiutek na ręce wyrośnie, niż dam się przekonać Twoim słowom. :P :D Także ten tego - weź nie pierdol. :)
    Biedny Kadziu. Myślał, że załatwi Luki parasolką. No way! :P Pani Ochroniarz zdecydowanie mi się podoba, a jej trafiające w sedno odzywki i cięte riposty, są po prostu mistrzowskie! Coś mi się zdaje, że ona nie da sobie w kaszę dmuchać i tak ustawi Łukasza do pionu, że chłopina będzie potulny jak baranek! Aczkolwiek do osiągnięcia tego stanu, pewnie jeszcze długa i męcząca droga przez piekło. :) A i pewnie zahaczą tam o kocioł 69, nie ma to tamto. :D :P Kadziulowi chyba zależy na grze w Olsztynie, wobec tego nie ma zmiłuj, nie ma, że boli, musi przywyknąć do myśli, że teraz nie będzie mieszkał sam. :) Oby plany Lukrecji wypaliły.:)
    A 28 czerwca, to będę się z Tobą widzieć, ale przez telewizor! :) :*
    całuję i ściskam gorąco moją Kochaną Wredotkę :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Kadzisław, hahahaha, jego mina, gdy zobaczył Lukrecję - bezcenna :D a potem już tylko "gorzej" :D strach pomyśleć, co będzie dalej, skoro już na samym początku znajomości Łuki dostaje w dupę :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Kadziu z parasolką... Ja chcę to zobaczyć! :D Coś mi się wydaje, że Lukrecja wytresuje go jak trzeba. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Mogłabym to czytać kilkadziesiąt razy a by mi się nie znudziło. Kadziu raczej nie no, na pewno nie podporządkuje sobie Lukrecji ani w łózko, ani w innym miejscu ;) Musiałaby to być inna dziewczyna.

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja już lubię tą Lukrecje. Coś czuję, że Łukasz łatwego życia to nie będzie miał na pewno. Dziewczyna pokaże mu na co stać prawdziwą kobietę - ochroniarza :P Kadziewicz, taki wielki chłop, a z parasolką się na kobietę porywał :D Jeszcze myślał, że jak każe jej ręce do góry unieść, to sobie popatrzy. Co to, to nie :P Dobrze mu tak niech się pomęczy. te ich potyczki słowne wymiatają. Jedno nie ustępuje drugiemu. I dobrze, będzie przynajmniej dużo iskrzyć :D
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe

    OdpowiedzUsuń
  23. Coraz batdziej ją lubię, naprawdę. Oj Kadziu może ucierpieć mocno na próbach podporządkowania sobie Lukrecje, i to bardzo :P
    Czekam na więcej momentów z Luki ;)
    i zapraszam na magia-rubinu.blogspot.com na piąty rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Beznadziejne? Weź, Ty sama jesteś beznadziejna ;p W trzydzieści minut stworzyłaś to tam na górze? Serio? No to jesteś miszczem ;)
    Panie Kadziewicz. Pogódź się pan, żeś pan trafił na godnego przeciwnika, a nie jakąś tam popierółkę. Już sobie go wyobrażam grożącego kobiecie parasolem. Komedia. Taki twardziel a z parasolką wyskakuje. Pewnie myślał, że to jakaś oferta promocyjna domu publicznego, z którego być może kiedyś korzystał i miał nadzieję na małe co nieco. ;) Biedny się pomylił. Zdecydowanie podoba mi się to podoba, że Lukrecja będzie stawiała go do pionu (i mówię tu o całej osobie szanownego Kadziewicza, a nie tym, co on sam by chciał). Doigrałeś się Kadziewicz. Jak widać trener w końcu znalazł na ciebie sposób.

    Kolejny raz apeluję o nie łamanie mi serca chwaleniem się biletami na LŚ. Kolejny raz idę umrzeć. Pójdę pocieszę się kawałkiem sernika chociaż jestem tak pełna, że chyba będę musiała go wpychać ręką na siłę.

    Pozdrawiam z topniejącego Lublina, Embouteillages ;*

    OdpowiedzUsuń
  25. Moim zdaniem Łukasz w zupełności zasłużył sobie na to, aby mieć osobistego ochroniarza i to takiego, który nie da sobie wejść na głowę. Lukrecja jest co prawda naprawdę ostra, ale zastanawiam się, czy Łukasz rzeczywiście jej sobie nie podporządkuje i nie wylądują razem w łóżku. Czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  26. Jeśli to powstało w 30 minut, to jesteś geniuszem.
    Łukasz, człowieku... Lekcja kultury w wykonaniu Lukrecji zdecydowanie mu się przyda. Ale mimo wszystko coś czuję, że między nimi coś będzie, jakoś tak w kościach.

    OdpowiedzUsuń
  27. Niesamowicie to opisałaś. Widziałam ich, po prostu ich widziałam i nie mogę powstrzymać śmiechu. Świetne!

    OdpowiedzUsuń
  28. Ohh... Ten wkurwiony Łukasz :D Żeby się nie zdziwił jak to będzie z Lukrecją, oj.... :D Huehuehue, szkoda mi już Go :D

    OdpowiedzUsuń
  29. Kadziu, sam sobie taki los zgotowałeś... Luki cię wytresuje jak kundelka, zobaczysz! Nie trzeba było tak szaleć z panienkami w klubach.

    Serio? Ja swoje rozdziały piszę w mniej niż trzydzieści minut... To dopiero są gnioty ;) Nie znasz się, dziewczyno.

    OdpowiedzUsuń
  30. Ochroniarz na obcasach (i to do tego ochroniarz Kadzia) - mówię zdecydowane TAK ;D Już nie mogę się doczekać kiedy Lukrecja skopie mu jego tyłeczek :D

    OdpowiedzUsuń
  31. zapraszam na nowy rozdzial na odchodze-kochanie.blogspot.com i na mimo-wszystko-ide.blog.onet.pl =) Mila07=*

    OdpowiedzUsuń
  32. hahaha :) oj będzie się działo!! Lukrecja pokaże Kadziowi gdzie raki zimują :) O.S.T.R.o :D cmokam :*

    OdpowiedzUsuń
  33. Bardzo dobrze! Ktoś się w końcu za tego Kadzia musi wziąć, a że padło akurat na Lukrecje. W sumie to dobrze, bo to typ kobiety, która na głowę sobie wejść nie pozwoli. Już na początku musiała to niewiernemu Kadziewiczowi pokazać ;d
    Wspólne mieszkanie, wspólny telewizor, wspólna łazienka, wspólna lodówka dla Łukasza i Lukrecji ? Oj zapowiada się bardzo ciekawie :D
    Pozdrawiam ciepło, Kinga ;*

    OdpowiedzUsuń
  34. Kadziewicz Ty erotomanie! ;) Ubóstwiam Cię takiego, ale mógłbyś myśleć czasem o czymś innym niż tylko o seksie ;) Lukrecja zdecydowanie jest odpowiednią osobą, która może go ukrócić. I jestem pewna, że nie podda się, gdy Łukasz będzie oporny na jej działanie ;)Do dziełka Luki, do dzieła! ;) No i wreszcie trenejro górą, należało mu się ;D
    Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  35. Lukrecja, po pierwsze imię piękne. Nie wiem, czy już o tym wspominałam. Kojarzy mi się bynajmniej z taką charakterną dziewczyną, za jaką właśnie uważam naszą bohaterkę. :) Jej cięte riposty to mistrzostwo! :D No cóż. Kadziewicz nawet się nie spodziewa z kim ma do czynienia. :D Ta akcja z parasolką, mnie rozwaliła ;p Totolo sam zaskoczony dziewczyną ;p Niech się nie boi, Luki sobie poradzi :D Łuki to pod jej naciskiem z pewnością znormalnienie i powróci na cnotliwą drogę, choć w to ostatnie akurat nie wierzę ;p
    Rozdział genialny! :D czekam na następny ;)
    Buziaki, Happiness ;*

    OdpowiedzUsuń
  36. Parasolką wymachiwać w stronę kobiety z bronią? Och, Kadziu, spodziewałam się po Tobie czegoś lepszego :) Widać jednak, że mu choć trochę zależy na siatkówce, bo nie rzucił jej w cholerę, gdy mu Totolo postawił warunek - albo gra w klubie w Olsztynie, albo kobiecy osobisty ochroniarz. A poza tym, Łukasz, nie oceniaj kobiety po pozorach, bo się możesz nieźle pomylić. ;)
    I nie narzekaj, jest dobrze :) A co do Bydgoszczy, to ja będę. I powoli zaczynam w to wierzyć, bo gdy otworzę szufladę, są tam bilety, które dziś do mnie przyszły ;)

    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  37. Zapraszam na bardzo spóźnioną 18-stkę na http://lekcja-milosci-fc.blogspot.com/.:))

    OdpowiedzUsuń